Znowu widzę pułkownika B. — olbrzymia kupa płynnych świń wylała mu się z lewego oka, które zniekształciło się przy tym w sposób potworny. Scena teatralna — na niej potwory sztuczne. Ohydny świnio ryj w zielonej konfederatce z piórkiem. (Witkacy, Peyotl)
Kanał RSS neurogroove

kot rasowy czy znowu dachowiec?

detale

Substancja wiodąca:
Dawkowanie:
Synteza z paczki acataru
Rodzaj przeżycia:
Set&Setting:
Po dwóch nieudanych próbach wielkie nadzieje związane z trzecią próbą; sprzątanie po przeprowadzce. Nastrój pozytywny.
Wiek:
18 lat
Doświadczenie:
Stimy: pseudoefka pare razy, kofeina codziennie, nikotyna codziennie, SNRI w dużych dawkach pare razy
Depresanty: clony wiele razy w małych dawkach, koda wiele razy, alko wiele razy, gałka muszkatołowa pare razy
Dysocjanty: dxm pare razy, butan wiele razy, benza pare razy

kot rasowy czy znowu dachowiec?

Wstęp:

Skąpe pokłady raportów o metkacie skłoniły mnie do napisania jednego. To mój pierwszy raport, bo najciekawsze jazdy miałem po deksie, a nie umiem ich opisać, więc się wstrzymywałem. Dwa razy robiłem kota, lecz bezskutecznie, chyba nażarłem się samej p-efki. Stwierdziłem, że po przeprowadzce mam bardzo dużo do ogarnięcia, więc się czymś wspomogę. Wybór padł na kota, aby przy okazji sprawdzić w końcu czy działa. Obudziłem się o 9 i poleciałem do apteki po odczynniki.

Treść właściwa:

10:30 - robię ekstrakcję acataru i przystępuje do syntezy „z octem na zimno”.

T=11:00 - pije żółtawy płyn, pachnący marcepanem i smakujący okropnie. Nie jest jednak bardzo źle, bo benza lub gałka muszkatołowa zahartowały moje kubki smakowe dość porządnie. Zapijam pepsi i przepalam fajką.

11:10 - zaczynam czuć pierwsze efekty. Lekka stymulacja i lekka euforia, „złota owca” Palucha brzmi świetnie. Stwierdzam, aby napisać raport.

11:40 - serce skacze jak pojebane, stymulacja potężna. Euforia dalej lekka. Chyba coś posprzątam w pokoju.

11:55 - wyszedłem do sklepu, później posprzątam. Stymulacja ogromna, muszę gdzieś iść. Dzwonię do ziomka i mam ogromny słowotok. Pale kolejną fajkę i włączam Palucha, bo przyjaciel idzie z siostrą na rower. Zwykle nie słucham hip-hopu, lecz to był strzał w dziesiątkę. Beat i energia kawałka mnie rozpierdala. Gadam z panią w warzywniaku i choć jej nie znam, to czuję, jakby była moją siostrą. Połączenie z ludźmi i empatia są cudowne.

12:30 - wróciłem do domu i jestem w ekstazie, wszystkie powyższe efekty się kumulują i lecę ogarniać pokój. Robota, którą wczoraj przewidywałem na dwa dni, idzie mi świetnie i sprawia mi niebywałą przyjemność.

13:20 - połowa pokoju ogarnięta, a ja chcę robić dalej. Czuję się jak po dużej dawce metylofenidatu i kawy. Z objawów neutralno-średnio przyjemnych mam mimowolne skurcze mięśni na całym ciele i lekki dyskomfort w klatce piersiowej. Jak po litrze energetyka, lecz zanika to w potoku świetnego nastroju. Trochę mnie suszy w gardle, więc pije szklankę coli.

13:50 - dzwonię do kuzyna, mimo różnicy wiekowej świetnie mi się rozmawia. Przestałem porządkować pokój i gadam z nim łażąc niemiłosiernie po pokoju. Słowotok wielki, łapy spocone, gardło jak Sahara, nastrój dobry.

14:30 - kuzyn idzie na spotkanie towarzyskie, więc się żegnamy. Ja siadam na kanapie i przeglądam hypka, pokój chwile poczeka. Mam natrętne myśli, iż znowu zjebalem syntezę, ponieważ jest bardzo fajnie, lecz żadnego „orgazmu z mnożnikiem x10”, jak pisali pewni użytkownicy, nie odczuwam. Czy ja znowu się nażarłem jedynie pseudoefedryny? Chuj w to, jest fajnie i nie ma co sobie psuć fazy takimi rozmyślaniami. Odczuwam co chwile przyjemne dreszcze na głowie i karku, może jednak metkat? Chyba sobie włączę star wars battlefront na konsoli.

15:50 - konsola nieodpalona, zachciało mi się rozmowy i interakcji z drugim człowiekiem, więc poszedłem pogadać z rodzicielką. Dalej bardzo fajnie się rozmawia, lecz miała jakieś obiekcje co do mojej trzeźwości, byłem jakiś mocno wystrzelony w jej mniemaniu. Udało mi się te wątpliwości na szczęście rozwiać i po zakończeniu konwersacji poszedłem dalej grzebać w pokoju. Chyba straciłem rytm, więc faktycznie odpaliłem konsolę, aby zaczerpnąć trochę rozrywki.

16:30 - gierka się aktualizuje, więc siadam do raportu. Ogólnie dalej czuje speeda i poprawę koncentracji, lecz czuje zarazem, jakbym wypstrykał się z większości dopaminy i serotoniny. Nastrój zszedł, słowotok i miłość do świata też, ogólnie mówiąc chyba dopadł mnie zjazd. Została stymulacja, brak głodu i suchość w ustach. Zobaczę co dalej i przejdę do podsumowania.

Podsumowanie:

Efekty pozytywne: stymulacja, motywacja do działania, miłość do świata, słowotok, podwyższony nastrój, zanik głodu

Efekty negatywne: suchość w ustach, uczucie „wyprania” na zjeździe, uczucie gorąca

Czy zjadłem metkat czy pseudoefedryne? Nie wiem i pewnie do czasu aż zjem Acatar bez syntezy się tego nie dowiem. Podoba mi się jednak ten stan i być może będę kontynuował trucie się manganem.

To mój pierwszy raport i do tego pisany pod wpływem, więc proszę wybaczyć brak ładu i składu.

Substancja wiodąca: 
Rodzaj przeżycia: 
Wiek: 
18 lat
Set and setting: 
Po dwóch nieudanych próbach wielkie nadzieje związane z trzecią próbą; sprzątanie po przeprowadzce. Nastrój pozytywny.
Ocena: 
Doświadczenie: 
Stimy: pseudoefka pare razy, kofeina codziennie, nikotyna codziennie, SNRI w dużych dawkach pare razy Depresanty: clony wiele razy w małych dawkach, koda wiele razy, alko wiele razy, gałka muszkatołowa pare razy Dysocjanty: dxm pare razy, butan wiele razy, benza pare razy
Dawkowanie: 
Synteza z paczki acataru
Zawartość serwisu NeuroGroove jest dostępna na licencji CC BY-SA 4.0. Więcej informacji: Hyperreal:Prawa_autorskie
© hyperreal.info 1996-2024
design: Metta Media