Znowu widzę pułkownika B. — olbrzymia kupa płynnych świń wylała mu się z lewego oka, które zniekształciło się przy tym w sposób potworny. Scena teatralna — na niej potwory sztuczne. Ohydny świnio ryj w zielonej konfederatce z piórkiem. (Witkacy, Peyotl)
Kanał RSS neurogroove

spowiedź narkomana, czyli moje 6 lat uzależnienia

detale

Substancja wiodąca:
Chemia:
Dawkowanie:
Kodeina 870-900mg jednorazowo, Amfetamina 10g na tydzień, dwie substancję wiodące u mnie, najczęściej przyjmowane
Rodzaj przeżycia:
Wiek:
20 lat
Doświadczenie:
Etanol, marihuana, nikotyna, kofeina, kodeina, tramadol, morfina, oksykodon, MDMA, amfetamina, metafedron, metylokatynon, metamfetamina, mefedron, metaklefedron, dimenhydrynat, dekstrometorfan, diazepam, lorazepam, klorazepan, alprazolam, klonazepam, zolpidem, hydroksyzyna, nauroleptyki (olanzapina, arypiprazol, lewomepromazyna, haloperydol, kwetiapina, perazyna, rysperydon, zuklopentyksol), lit, sertralina, paroksetyna, opipramol, gałka muszkatołowa, benzydamina


spowiedź narkomana, czyli moje 6 lat uzależnienia

Jestem w abstynencji od narkotyków, odstawiłem psychotropy i jestem szczęśliwszy. Trzeźwość nie jest taka szara, jak może się wydawać osobie, która jest na ciągu ponad rocznym, jak to było ostatnio u mnie. Oczywiście jest od groma objawów abstynencyjnych jak bezsenność, nudności, bóle głowy, zawroty głowy, szumienie w głowie, drżenia, ale to też przez to, że nie przyjmuję leków psychotropowych, które łagodziły bardzo te wszystkie negatywne czynniki odstawienne. Postanowiłem po prostu, że nie będę brał niczego psychoaktywnego, nieważne czy to lek na chorobę, czy to narkotyk. Na razie nie ma się czym chwalić, bo w abstynencji od kodeiny, oksykodonu jestem od miesiąca ponad, od amfetaminy i innych stymulantów miesiąc prawie, a ogólnie czystość mam od 3 tygodni ponad, bo jeszcze się załapałem na dxm przy ucieczce z odwyku, czego żałuję, bo miałem 2-dniowy napad lękowy na toksykologii.

 

Zawieram tu wspomnienia dotyczące narkotyków, które szczególnie zapadły mi w pamięci i których nigdy nie zapomnę.

 

Kodeina

 

Najpierw moja królowa, która była obecna w moim życiu przez jego najdłuższy okres, czyli kodeina. Na wspomnienie pierwszego razu z nią zbierają mi się łzy i ciężko mi doprowadzić się do normalnej postawy. Kochałem i kochać będę kodeinę, nawet teraz gdy już nie chcę być narkomanem. Prawda jest taka, że czas stępił działanie kodeiny. Byłem zmuszony przyjmować dużo większe dawki, aby otrzymać pożądany efekt, aż w końcu nawet kosmiczne dawki przestały dawać efekty takie jak na początku. Było to niecałe 900mg jednorazowo do tego jakaś antyhistamina podbijająca działanie, najczęściej hydroksyzyna, benzodiazepiny, najczęściej alprazolam. Skupmy się jednak na tym, co czułem, gdy zaczynałem romans z kodeiną, kiedy odczuwałem maksymalnie najlepsze doznania, które może ona zaoferować. Pierwszy raz - dawka 150mg, niesamowita euforia, błogostan, uspokojenie, bajka, która jednak ulotna, znika szybciej, niż byśmy tego chcieli. Raz w życiu miałem bad tripa na kodzie, który w całości nie był bad tripem. Skutki przedawkowania, bo rzuciłem się z głupoty na głęboką wodę, biorąc przy 3 razie już 300mg. Ból głowy i nudności, zdominowały fazę wtedy, gdy miałem 16 lat i wracałem ze szkoły do domu, poczym, gdy już do niego trafiłem, padłem jak trup i zasnąłem dosłownie w minutę. Raz też wymiotowałem po kodeinie, lecz nie podczas fazy, tylko w nocy po nieco zbytnim obciążeniu żołądka, spowodowanego nadmiernym spożyciem jedzenia podczas działania kodeiny, ale to było tak dawno, nie miałem tolerancji i nie powtórzyło się już nigdy więcej to wymiotowanie. Będąc politoksykomanem i mimo tego, że jestem uzależniony od wielu substancji, to zawsze wracałem do kodeiny, a przez ostatni rok, gdy podskoczyłem z 600mg do 900mg i brałem 3 razy w tygodniu (minimum to było 2), to już był totalny brak kontroli, bez niej nie mogłem funkcjonować.

 

Amfetamina

 

Kolejnym narkotykiem jest amfetamina. Nazywana jest królową Polski, bo jest to narkotyk i stymulant, po którego najczęściej sięgają młodzi ludzie, ze względu na niską cenę oraz łatwą dostępność. Pierwszy raz z amfetaminą to prawie dwa lata temu, nie zadziałała na mnie kompletnie i na jakiś czas się zniechęciłem, na parę miesięcy, aż coś mnie podkusiło i zakupiłem sztukę z innego źródła. Było to takie różowe i mega dziwnie pachniało, mocne jak cholera, zaatakowało mój OUN jak żaden narkotyk jeszcze dotąd i szczerze nie szykowałem się wtedy na takie fajerwerki. Przyszedł kolega, co mi dostarczył tej fety i ogólnie był to stimiarz paro letni, który przekonał mnie, że stymulacja i euforia zmieszana z pobudzeniem to coś lepszego od kody, więc kupiłem. Były walentynki i dosłownie wyszedłem z domu i wybrałem się na randkę z amfetaminą, wciągając ją za blokiem na telefonie, gdy było jakieś -10. Dostałem od zioma resztę, poinstruował mnie jak kruszyć, podarował zwijkę, a ja zawiedziony wracałem do domu, bo wciągnąłem dużo, a kompletnie nic nie czułem. Wtem nagle, gdy piłem sobie energetyka w pokoju smutny i rozczarowany, zaczęło się uczucie, jakie pierwszy raz poczułem w życiu i zaskoczyło mnie dogłębnie. UNIKALNA FETOWA EUFORIA. Była ogromna i inna niż ta po opio taka napędzana ogromnym pobudzeniem, miałem wtedy milion myśli, zero lęków, pewność siebie, czułem, jakbym się unosił, posprzątałem całe mieszkanie, uczyłem się matematyki, mój mózg pracował na takich obrotach, jak nigdy wcześniej, aż wreszcie skończył się towar i nadeszła noc. Ja ucieszony byłem przekonany, że w takim szczęściu zasnę i przysną mi się jakieś piękne psychodeliczne sny, euforia jednak odeszła po czasie, a ja pozostałem w pustej stymulacji, gapiąc się w sufit. Następny dzień to był oczywiście zjazd, spałem w dzień po nieprzespanej nocy. Potem randki z fetą się powtórzyły i szybciej niż się spodziewałem, wpadłem w uzależnienie, już nie mogłem skończyć, aż doszedłem do dawek, że 5g to było na max 2 dni, a ja ładowałem w nochal przynajmniej raz na tydzień. Pewnie zastanawia was, gdzie ja ładowałem te wszystkie dragi, a no, gdy schodziła faza jednego, to ja przyjmowałem kolejne, więc tak w sumie codziennie byłem naćpany.

 

Oksykodon

 

Nigdy nie napisałem TR z niego, bo człowiek po takiej 80 tce oksy mało pamięta, a ja zresztą zawsze go mieszałem z benzo. Wiadomo, pamiętam fazę, ale raport z moich przygód z oksy byłby nudny, ponieważ ja na oksach zawsze po prostu leżałem i się rozkoszowałem fazą. Jest to zdecydowanie mocniejsze od kodeiny, daję inną fazę, musisz mieć świadomość, że każde opio to inna faza. No ja na mieszankach oksykodonu z oczywiście xanami, bo to moje ulubione benzo wyglądałem na mocno upośledzonego i wszyscy w domu zawsze widzieli, jak zaćpałem, ale nikomu już nie chciało się o tym dyskutować i mnie pouczać. Na oksykodonie jest najlepszy wjazd. Przenosisz się do innego wymiaru. Chcę ci się płakać ze szczęścia, możliwe są łzy szczęścia to naturalne, a sedacja euforyczna w dalszej części fazy to bycie jakby we śnie. Jesteś zawieszony, żyjesz w swoim świecie, nic cię nie obchodzi, nic do ciebie nie dociera... Jest tylko ciepło rozchodzące się po ciele... I niewyobrażalne szczęście. Bardzo mocny narkotyk.

 

Kryształ, czyli ketanony

 

No to przechodzimy do tego, co ryje banię niczym kosa zboże, wszystkich kryształków co można kupić normalnie w internecie i zamówić na chatę lub paczkomat, czy też mefedron, który brałem, ale już nie jest krisem od jakiegoś czasu, gdyż stał się narkotykiem w Polsce. Opiszę wam 3cmc, czyli metaklefedron co jest tak dziwnym stimem, że... No nie chcę się wyrażać, ale muszę, bo jak wziąłem 3cmc, to był najszybszy wjazd, jaki miałem po stimach i wydarłem się wtedy: Ja pierdo*e, co jest kur*a!!! Byłem sam w domu na szczęście, bo zachowywałem się co najmniej dziwnie. Jest to narkotyk, który jest niesamowitym euforykiem takim jak metamfetamina, ale wyobraźcie sobie, że jeszcze mocniejszy. Po każdym kolejnym lineanie łapałem stan niczym (ehem) PIERD*LNIĘCIA młotem w głowę i wpatrywałem się w nocy w ekran laptopa, powtarzając; "o kur*a, o Jezu, ale mi dobrze". Niebezpieczne jest to diabelstwo, miałem niezłe schizy po 2g tylko, które brałem dożylnie i oczywiście per nos. Wkręcałem sobie różne rzeczy, widziałem jakieś cienie, miałem głosy do momentu, aż nie wziąłem kolejnej dawki. Spałem 20h po tym. Ja nigdy takiej fety nie odsypiam, nawet po 3 dniach nie spania, a tu proszę po jednej nocce 20h, więc to tylko pokazuje, jak to męczy mózg.

 

Lorazepam

 

Czemu opisuję to benzo? Brałem go mało i w dawce najwyższej 7,5mg, ale nigdy nie mieszałem z niczym, nie używałem go na zjazdy po innych narkotykach, tylko chciałem uzyskać stan uwolnienia od lęku. Brałem go w psychiatryku, miałem Lorafen 2,5mg wpisany jako lek doraźny. Sprawdzał się dobrze, jak miałem myśli samobójcze i napady lękowe, raz jak dostałem jedną za drugą tabletkę, czyli te 7,5mg to byłem nieźle naćpany i było to spoko, inne od alpry, inne od rolek (diazepam zjadłem w dawkach 100mg jednorazowo, alpry do 8mg doszedłem) spokój, cisza, jakieś całkiem inne od innych benzosów tj. klony co cię zcinają z nóg, no po prostu lorazepam to chyba najlepsze benzo z xanaxem jakie brałem. Właśnie alpra to było benzo, po którym miałem skręta, kurde coś okropnego nikomu tego nie życzę.

 

DXM

 

Ostatnim narkotykiem, którego nie lubię, nigdy nie lubiłem, ale brałem zawsze, jak nie było za co ćpać. DXM. Parę razy byłem przez niego w szpitalu na odtruciu, a doświadczyłem 3 plateau parę razy w życiu. Czemu nie lubię deksa? Po prostu on wyzwala we mnie lęki, to odrealnienie daję wrażenie, że nigdy nie minie i przez to wpadam w strach. To na niższych dawkach, bo na 3 stopniu odurzenia jest po prostu... Inaczej. Masz halucynacje i podróżujesz po świecie astralnym, lecisz przez las, jedziesz na koniku, wracasz do rzeczywistości, która roi się od dziwnych zjawisk, a czas nie istnieję, zatrzymał się, każda minuta to godzina. Lepiej na deksie nie chodzić, ani z nikim nie gadać, tylko zamknąć oczy i włączyć wyobraźnię, zresztą chód wygląda jak u mocno pijanego, a mowa jest bełkotliwa.

 

Na podsumowanie powiem tyle. Mój mózg lubi fazę po wszystkim, nawet benzydamine lubi, alkohol też toleruję, mimo że smaku alkoholu szczerze nienawidzę. Politoksykomania to nałóg, który najczęściej prowadzi do grobu przedwcześnie, a lekarze mówią oraz eksperci, że takiemu delikwentowi jest ciężej wyjść z uzależnienia od takiego co na przykład wali po kablach, ale innych narkotyków nie lubi. No cóż, ja próbuję, zaczynam nową pracę, czytam książki, uprawiam znowu sport, czy nawet gram w głupie gierki na kompie, byle żeby tylko nie ćpać. Wyjść z nałogu nie jest łatwo, ale jest to możliwe, musisz zmienić swoje podejście do otaczającego cię świata i pewne rzeczy zrozumieć. Jak chcesz pogadać i szukasz pomocy, chcesz rzucić dragi to wal śmiało do mnie wiadomość na maila, jakoś się spykniemy na telegramie na przykład, służę pomocą. Pamiętajcie, że narkotyki to ciągłe życie w iluzji i pytanie, czy chcecie już do końca życia tkwić w kłamstwie? 6 lat uzależnienia to dla mnie czas na koniec wiecznego fałszu. Drogi odbiorco pamiętaj, że nie jest nigdy za późno. Również dla ciebie.

 

Substancja wiodąca: 
Rodzaj przeżycia: 
Wiek: 
20 lat
Ocena: 
Doświadczenie: 
Etanol, marihuana, nikotyna, kofeina, kodeina, tramadol, morfina, oksykodon, MDMA, amfetamina, metafedron, metylokatynon, metamfetamina, mefedron, metaklefedron, dimenhydrynat, dekstrometorfan, diazepam, lorazepam, klorazepan, alprazolam, klonazepam, zolpidem, hydroksyzyna, nauroleptyki (olanzapina, arypiprazol, lewomepromazyna, haloperydol, kwetiapina, perazyna, rysperydon, zuklopentyksol), lit, sertralina, paroksetyna, opipramol, gałka muszkatołowa, benzydamina
Dawkowanie: 
Kodeina 870-900mg jednorazowo, Amfetamina 10g na tydzień, dwie substancję wiodące u mnie, najczęściej przyjmowane

Odpowiedzi

Kolego, trzymasz się? Jak mogę się z tobą skontaktować? Mam potrzebę z tobą porozmawiać.

 

mysteriousoldier

Zawartość serwisu NeuroGroove jest dostępna na licencji CC BY-SA 4.0. Więcej informacji: Hyperreal:Prawa_autorskie
© hyperreal.info 1996-2024
design: Metta Media