Znowu widzę pułkownika B. — olbrzymia kupa płynnych świń wylała mu się z lewego oka, które zniekształciło się przy tym w sposób potworny. Scena teatralna — na niej potwory sztuczne. Ohydny świnio ryj w zielonej konfederatce z piórkiem. (Witkacy, Peyotl)
Kanał RSS neurogroove

absolutne grzybiczne oświecenie

detale

Substancja wiodąca:
Dawkowanie:
około 3.8g suchych grzybów psylocybinowych hawaiian albino
Rodzaj przeżycia:
Set&Setting:
Byłem przez około 4 miesiące w stanach depresyjnych spowodowanych brakiem celu i prokrastynacją po rozwiązaniu wcześniejszych pewnych problemów z życia prywatnego, do tego dochodziło uzależnienie od marihuany, które z perspektywy czasu bardzo mocno wzmacniało prokrastynacje.
Moi rodzice wyjechali na wakacje i zostawili mi wolne mieszkanie na tydzień, już wcześniej miałem ogarnięte grzyby, które tylko czekały na swój moment. Bardzo się stresowałem (jak przed każdym tripem, z tym że dochodził tu aspekt, że nigdy nie brałem tak dużej dawki). Moje oczekiwania były bardzo jasne, lecz jednak starałem się ich nie przekłuwać w wymagania, dlatego że zawsze gdy miałem zbyt duże oczekiwania to nie mogłem doznać prawdziwego oświecenia. Chciałem przemyśleć swoje uzależnienie od marihuany, to co chce w przyszłości robić w życiu, prokrastynacje i kilka prywatnych spraw.
Wiek:
21 lat
Doświadczenie:
około 30 tripów psychodelicznych, w tym w większości LSD i Psylocybina (+ około 1000 marihuana i 10 MDMA)

raporty sztukimniekochają

absolutne grzybiczne oświecenie

Był wieczór około godziny 18, pogryzłem gorzki pokarm bogów i po około godzinie się zaczęło. Wszystko zaczęło się powoli kręcić, lampy na suficie były bardzo wyraźnie roztrojone, jednak byłem finalnie zdziwiony, że wizualizacje były słabsze niż na moim najmocniejszym tripie (2.8g), później okazało się, że odbiło się to na myślach, bo w mojej głowie był taki meksyk jakbym zjadł co najmniej 8g.

Stany depresyjne zaczynały się nasilać, więc postanowiłem, że zapale mj, żeby się uspokoić. Podbiło to trochę fazę i dalej czułem się tragicznie, zamęczałem się myślami jeszcze bardziej niż na trzeźwo, co było nie wytrzymania, stwierdziłem że jak tylko wytrzeźwieje i uzmysłowię sobie wszystko to stwierdzę, że nic nie ma sensu i popełnię samobójstwo (miałem podobną myśl na pierwszym oświecającym tripie).

Wiedziałem, że nie mogę zostać dłużej w mieszkaniu, nabiłem waporyzator mj i poszedłem na krótki spacer. Po około 3 minutach dotarłem na najbliższe pole, po którym spacerowałem na łonie natury. Odpaliłem waporyzator i zadzwoniłem do przyjaciela, wyżaliłem mu się z tego jak się aktualnie czuje i gadaliśmy tak z 10 minut. Rozmowa trochę mi pomogła i czułem się bardziej neutralnie, ale nadal nie było dobrze, zapaliłem waporyzator jeszcze raz i zacząłem wracać do domu.

Gdy dotarłem do domu byłem trochę przerażony tym, że jestem sam i bałem sie, że dostane jakiegoś ataku lękowego. Uspokoiłem się i przypomniałem sobie, że za etui telefonu mam karteczkę z rzeczami do przemyślenia, która została mi z tripa sprzed 2-3 miesięcy. Przeczytałem ją i uświadomiłem sobie, że na około 10 problemów które miałem tam wypisane, 3 udało mi się przez ten czas rozwiązać, więc nie jest aż tak źle. Zacząłem myśleć o pozostałych, które i tak były w intencji tego tripa.

Zrozumiałem wszystkie błędy które popełniałem, właściwie rozdwoiłem się i zacząłem rozmawiać z wszechwiedzącą wersją siebie, która znała oczywistą i banalną odpowiedź na każde moje pytanie, myśle że mogłem to być mniej więcej ja z teraz (ponad rok później).

Po całkowitym oświeceniu którego doznałem, poszukałem muzyki do medytacji, na yt po wbiciu frazy wyskoczyła mi "tybetańska muzyka ozdrawiająca do medytacji" bez wahania na nią nadusiłem i zacząłem medytować, czułem dosłownie jak medytacja uzdrawiała moje ciało (medytacja  była jedną z rzeczy za które nie mogłem się wcześniej zabrać - była również wymieniona na karteczce).

Czułem się niesamowicie dobrze, zwymiotowałem i oczyściłem się tym z ostatnich 2 lat które nie były dla mnie najlepsze (podczas rozmowy z samym sobą zrozumiałem też, że siłe dają tylko te doświadczenia których się nie chce i że tak naprawdę były bezcenne). Mimo że byłem dalej sfazowany, to wiedziałem że to koniec moich problemów, każda komórka mojego ciała wiedziała że następnego dnia wstanę i po prokrastynacji nie będzie śladu.

Tak też było. Od tamtego dnia z 0% czasu zacząłem poświęcać około 80%-95% dziennie na samorozwój. Po 3 miesiącach dostałem prace w zawodzie, a teraz zaczęły się rozmowy na temat awansu na moje wymarzone stanowisko. Od tego tripa minęło 13 i pół miesiąca, a ja ani razu nie zapaliłem marihuany. Były przez ten czas cięższe i łatwiejsze momenty, ale zrozumiałem że to jest element życia na trzeźwo. Nigdy w życiu bym się nie spodziewał, że taki progres życiowy w 13 miesięcy jest dla kogokolwiek możliwy.

Substancja wiodąca: 
Rodzaj przeżycia: 
Wiek: 
21 lat
Set and setting: 
Byłem przez około 4 miesiące w stanach depresyjnych spowodowanych brakiem celu i prokrastynacją po rozwiązaniu wcześniejszych pewnych problemów z życia prywatnego, do tego dochodziło uzależnienie od marihuany, które z perspektywy czasu bardzo mocno wzmacniało prokrastynacje. Moi rodzice wyjechali na wakacje i zostawili mi wolne mieszkanie na tydzień, już wcześniej miałem ogarnięte grzyby, które tylko czekały na swój moment. Bardzo się stresowałem (jak przed każdym tripem, z tym że dochodził tu aspekt, że nigdy nie brałem tak dużej dawki). Moje oczekiwania były bardzo jasne, lecz jednak starałem się ich nie przekłuwać w wymagania, dlatego że zawsze gdy miałem zbyt duże oczekiwania to nie mogłem doznać prawdziwego oświecenia. Chciałem przemyśleć swoje uzależnienie od marihuany, to co chce w przyszłości robić w życiu, prokrastynacje i kilka prywatnych spraw.
Ocena: 
Doświadczenie: 
około 30 tripów psychodelicznych, w tym w większości LSD i Psylocybina (+ około 1000 marihuana i 10 MDMA)
Dawkowanie: 
około 3.8g suchych grzybów psylocybinowych hawaiian albino

Odpowiedzi

Ta wszechwiedząca wersja ciebie ma różne nazwy, ale to i tak trochę uproszczenie. Generalnie chodzi o podpięcie się do Źródła zmieniając fale mózgowe, bez ogromu praktyki i wchodzenia różnymi technikami w wyższe stany świadomości i skupienia można to zrobić właśnie przyjęciem psychodeliku. Mózg jest jak żywy nadajnik, pewnie wiesz. Oświecenia nie przeżyłeś, ale fajne "przebłyski";) podoba mi się, że ktoś poza mną tutaj to łączy z medytacją i cieszę się z twoich sukcesów. 

Zawartość serwisu NeuroGroove jest dostępna na licencji CC BY-SA 4.0. Więcej informacji: Hyperreal:Prawa_autorskie
© hyperreal.info 1996-2024
design: Metta Media