Znowu widzę pułkownika B. — olbrzymia kupa płynnych świń wylała mu się z lewego oka, które zniekształciło się przy tym w sposób potworny. Scena teatralna — na niej potwory sztuczne. Ohydny świnio ryj w zielonej konfederatce z piórkiem. (Witkacy, Peyotl)
Kanał RSS neurogroove

dextrometorfan : kolejne starcie (800mg)

dextrometorfan : kolejne starcie (800mg)

Nazwa substancji: dekstrometorfan (acodin)


Poziom doswiadczenia: ziele, galka, benzydamina, aviomarin no i dxm wczesniej oczywiscie :p


Dawka: 800 mg (dokladniej 802,5 mg - 53,5 tabletki ;> )


Set&setting: (mam 17 lat, 64 kg wagi), wieczor, sam w pokoju przed kompem, starsza w domu :P, niezle samopoczucie ale po glowie biegaly mi mysli o beltaniu (co wczesniej mi sie nigdy niezdarzylo przy dxm)





No wiec przejdzmy do sprawy. Godzina 20:00, polknalem pierwsze 10 tabsow zapijajac woda (Tussidex lykam seriami po 5 ;] ). Po mniej wiecej 10 minutach polknalem kolejne tablety. Calosc zadokowana byla o godz. 21:30. Z poprzednich doswiadczen wiedzialem ze dxm dosc sie laduje wiec w miedzyczasie poszedlem sie wykapac. Pierwsze efekty pojawily sie juz ok. 21:45. Standatrd, tzn. dosc znaczne otepienie, zaburzenia blednika ogolnie cos a'la lekkie najebanie. W tym momencie pamietam mialem prawdziwa burze mysli w mozgu. Gdy zamknalem oczy przez mysl przelatywalo mi tyle obrazow ze niemoglem sie polapac w tym wszystkim. Po dxm mam zawsze cos takiego co nazywam "widzeniem mysli", tzn. OEVy, nie takie typowe haluny ale takie jakby glebsze wizje- nieumiem tego opisac slowami ;]. No i wlasnie te "widzenie mysli" powodowalo ze przy takim myslotoku jaki mialem, przed oczami dzialo mi sie niemal wesole miasteczko. Caly swiat sie krecil, a jak zamknalem oczy to czulem ze odlatuje, cos jakbym byl na jakiejs wielkiej karuzeli. Puscilem sobie jakas muze ktora mi dal kumpel, byl to jakis zywiolowy kawalek i zaraz jak go uslyszalem nabralem mocy w nogach - musialem sie ruszac ;], cos jakby taka muzyka mnie naspidowala. Ale mialem usiedziec na krzesle bo starsza w domu wiec wylaczylem ta muze. W tym momencie przypomnialy mi sie slowa kumpla "przy tej dawce masz na 100% rzyganie ;]"... I to mnie stracilo ...





Spokojnie sobie siedzialem az do tej chwili kiedy moj umysl zalala fala mysli o beltaniu. Niemoglem sie od nich opedzic, probowalem zagadac na IRCu kogos, sluchac muzy, nic nie pomoglo. Siedze, siedze.. i nagle jakis glos mi mowi zebym szedl do kibla bo zaraz rzygne, niebylo mi jako tako niedobrze ale no coz, posluchalem rady i udalem sie do WC ;]. Spojrzalem na siebie w lustrze, koszmar. Wydawalo mi sie ze zbladlem, i oczy, wlasnie gdy patrze w lustro po dxm widze w swych oczach niemal obled. Wiem ze to glupie ale naprawde, wtedy mam wzrok szalenca - taki "dziwny".. ;] No ale wracajac do sprawy, wchodze do ubikacji i stanalem. Po co tu wogole przyszedlem? Spojrzalem wglab muszli jak w jakas bezdenna otchlan, "No tak , wyrzygac sie." ;]. I stalem i sam niewiedzialem czego oczekiwac, czy isc do pokoju spowrotem czy moze zaczekac. Nagle przebiegl mie po plecach dziwny dreszcz, dosc nieprzyjemny, a na mysl przyszly tabletki. Wszedzie w myslach mialem male biale tabletki, powiedzialem sobie ze musze sie wyrzygac bo tak nie wytrzymam.. i 3 sekundy pozniej juz sobie milutko beltalem w kibelku ;]. Po chwili wstalem totalnie zamroczony i nagle slysze glos mamy "Wymiotujesz?", szybko rzucilem "noo po tych czeresniach". Sam sie zdziwilem ze zalatwilo to sprawe :], pewno dlatego ze nie mowilem jej juz potem zebym sie zle czul wiec spoko. Na ircu gadalem z kumplami i pisalem im tam ze wdupiam dxm, glos matki pochodzil z mojego pokoju i w tym momencie w mojej glowie zrodzila sie kolejna chora mysl ;]. Zlapalem shiza ze mama teraz czyta moja gadke na ircu zeby sie dowiedziec co mi jest :P. No przyznam ze w stanie jakim bylem ta mysl wydala sie przerazajaca.





Wyszedlem z ubikacji i niepewnym krokiem wchodze do pokoju. Mama podlewa kwiatki.. Uff.. Siadlem czym predzej przed kompem i staralem sie nie wdawac w rozmowe ze starsza bo kontaktowalem z lekkim opoznieniem. No i jako ze zawsze mam takie szczescie i tym razem kochana mamuska wdala sie zemna w pasjonujacy dialog ;]]. Kupilem w ten dzien nowa klawiature i ona teraz pierwszy raz ja widziala. Sam niewiem jak to zrobilem ale ujebany dxm-em zaczalem jej tlumaczyc jaki klawisz (takie nietypowe) jest do czego ;]] A najlepsze jest to ze i tak sie nie skapla ze cos zemna nie tak. Jak najszybciej powiedzialem co wiedzialem zeby juz wyszla z pokoju. Uff.. wreszcie poszla...





I nagle moj umysl przebiegla jedna zajebista mysl. "Wyrzygalem wszystkie swoje zle, negatywne mysli. Wszystkie doly jakie mialem w zyciu poszly teraz w glab muszli!". To spowodowalo ze ogarnal mnie nagle bardzo przyjemny stan... Lecz nagle.. zamknalem oczy i zaczalem miec wizje. Wtedy zdalem sobie sprawe ze jestem mala kulka kurzu, pylu. Latam po srodku wielkiego pokoju i obracam sie bezwladnie w powietrzu na wszystkie strony. Wszedzie w tym pokoju byla biel. Biale sciany, podloga, meble - wszystko. I nagle podczas takiego obracania sie w powietrzu zobaczylem twarz starej kobiety, ale nie jakos tak dalej tylko centralnie przy moich oczach.. Niebyla specjalnie straszna czy cos takiego, ale przerazilo mnie to troche bo potem po kazdym "obrocie" widzialem ta twarz, w innym miejscu ciagle bardzo blisko mnie. W koncu otwarlem oczy bo mialem juz dosc tej karuzeli.





Wtedy ogarnely mnie naprawde straszne mysli. Mianowicie mialem niemal wizje jak po tej jezdzie na dxm, po tej dawce, zapadam na chorobe psychiczna i zyje w swoim swiecie ktory odbieram ciagle tak jak teraz. Widzialem placzaca mame, siebie w jakims zakladzie dla oblakanych, widzialem swoje dalsze zycie jak film w przyspieszonym tempie. Cos mi mowilo ze tak wlasnie czuje sie czlowiek psychicznie chory. Powiem krotko: cos strasznego...


Juz zaczynalem sie bac ze zaraz naprawde dostane swira, ale wlaczylem muze i wsio sie uspokoilo :}.





Na codzien slucham techno, ale po dxm-ie moim "hymnem" jest "SOAD - Chupa Suey! " ;]. Puscilem sobie to i moja glowe spowrotem opanowala jedna mysl: "wyrzygalem cale zlo z mojego umyslu". I w tym momencie zaczela sie bardzo pozywytna czesc tripu. Jeden kumpel podrzucal mi ciagle jakies mp3 z ragga - czego nigdy nie sluchalem a wciagnelo mnie potem na dlugie godziny ;]]. Po jakims czasie kumpel mi wkrecil na ircu zebym sie "skoczyl" zobaczyc jakie laski sa w piatym wymiarze ;]]]]. Mowie " no spoko zara bede" :P. Zamknalem oczy, oparlem sie o krzeslo i zaczalem leciec.. Nie pamietam juz dokladnie ale mam takie przeblyski ze wszedzie jest czerwono, strasznie czerwono, ide jak w jakiejs jaskini i wszedzie otaczaja mnie jeki i jakby bulgotanie lawy. Wszedzie szukalem bab i nagle jest, widze, a raczej jej cien jak tanczyla na skale jak striptizerka ;]. Pomyslalem ze IV wymiar to musi byc pieklo... po czym otwarlem oczy :)





Niechcacy uderzylem w komputer, a ze mam zjepsute gniazdo w karcie dzwiekowej, musze sie potem meczyc z ustawianiem wtyczki tak zeby dzwiek byl w obu glosnikach. No i zszedlem z krzesla, na ziemi zdajac sobie sprawe z tego jaka mam banie. Krece tym wtykiem , krece i nic, nie poprawia sie. Wiec pomyslalem ze musze sie zwrocic o pomoc do jakiegos boga ;]. W myslach mowilem do kazdego znanego mi boga zeby mi pomogl. Zwracalem sie do Allaha, Machometa, Buddy i innych ;]. Zaden nie pomogl. Specjalnie na koniec zostawilem 2 opcje. Boga i szatana. Pierw poprosilem szatana o pomoc- nic ( i dobrze! ;P). W koncu w myslach z pelnym skupieniem poprosilem o pomoc Boga (takiego katolickiego :P) i .... CUD! Wsio dziala :D. Wtedy uznalem ze Bog naprawde istnieje co znow nastawilo mnie pozytywnie do swiata :)





Wsluchalem sie w muze plynaca z glosnikow i zdalem sobie sprawe ze sie "oddalam". Mialem juz kiedys po DXM wlasnie takie uczucie. Czulem ze to cialo w ktorym jestem nie jest moje, ze steruje nim jak robotem ale tak naprawde jestem uwieziony wewnatrz niego :). Pisalem na klawiaturze jak maszyna ciagle odczowajac cos jakbym sie oddalal od ciala, bardzo dziwne aczkolwiek przyjemne uczucie. Po paru minutach przestalem o tym myslec i uczucie zniknelo ;]





Kumpel przyslal mi kolejna piosenke ragga i tak mi sie spodobala ze siedzialem i jej sluchalem. Nagle pomyslalem ona jest tworzona przez upalonych kolesiow z Jamajki wiec musi miec zajebisty wplyw na umysl czlowieka na bani :). I wtedy mialem wizje jak jakies oddzialy malych bialych ludzikow (takich jak z reklamy Michelin :P) opatruja bandazami zniszczone przez dxm i inne uzywki czesci mojego organizmu. Potem juz profilaktycznie sluchalem tej piosenki bez przerwy :))





Przyszla mi do glowy mysl zebym sobie puscil Prodigy i polozyl sie w ciemnosci na lozku. Co tez zrobilem. Zapodalem sobie utwor "Voodoo people". Leze, leze z zamknietymi oczami i nagle taki przeblysk ze ktos mnie goni w lesie. Ja bardzo szybko uciekam przez krzaki ale jest noc, i droge oswietla jedynie blask ksiezyca. Biegne z calych sil i lecz nagle sie potknalem i upadlem, wtedy odwrociulem glowe zeby zobaczyc co mnie goni i nagle przedemna stanal jakis szaman (voodoo pewnie :P) przywiazal mnie do drzewa i wtedy zdalem sobei sprawe ze jestem posrodku jakiejs wioski w srodku dzungli. Ten szaman sie nagle krzywo usmiechnal i ... zaczal mnie rabac siekiera ;]]. Nie bylo to tak straszne jak moze sie wydawac, praktycznie wogole sie nie balem bo wiedzialem ciagle ze to tylko shiz - wizja. Otwarlem oczy i usmiechnalem sie do siebie na mysl o tym co widzialem przed chwila ;)





O 2:40 polozylem sie spac. W lozku mialem m.in. cos takiego ze zamknalem oczy i nagle zaczelo mi sie zdawac ze lece do nieba, widzalem jasnosc, coraz wieksza... i w koncu otwarlem calkiem oczy przez chwile nie poznajac swojego pokoju, fajne uczucie :).


Po pewnym czasie postanowilem juz konkretnie zasnac i wtedy zobaczylem zajebisty widok, pod powiekami widzialem ogramna hale, wklesla przestrzen cala zbudowana ze stali a wszedzie na jej powierzchni pracowaly jakies tryby, kola zebate itp. ;] Otwieram oczy bo mysle "niezasne przy takim widoku przeciez" i szok... co jest kurwa?! ..co sie dzieje ?!... Wszedzie jasno!... patrze na zegraek ledwo skupiajac wzrok - 9:21.... Nie powiem, troche mnie zgasilo w tym momencie :]


Dospalem, a raczej jak mi sie wydawalo "dolezalem" do ok. 12.





Samopoczucie po jezdzie dobre, rzeklbym ze jak na taka dawke to zajebiste. Zero jakiegos konkretnego zjazdu, tylko to co zwykle na drugi dzien -rano lekko rozbiegany wzrok, dupne oczka i uczucie pelnego brzucha takze sie niechce jesc ;]





Narazie robie sobie jakas przerwe z dxm bo ciagnelo mnie do tej dawki, ale teraz jak juz to przezylem nastepnym wyzwaniem bedzie 900 volt ale to juz calkiem inna historia :) ...



Ocena: 
Zawartość serwisu NeuroGroove jest dostępna na licencji CC BY-SA 4.0. Więcej informacji: Hyperreal:Prawa_autorskie
© hyperreal.info 1996-2024
design: Metta Media