Znowu widzę pułkownika B. — olbrzymia kupa płynnych świń wylała mu się z lewego oka, które zniekształciło się przy tym w sposób potworny. Scena teatralna — na niej potwory sztuczne. Ohydny świnio ryj w zielonej konfederatce z piórkiem. (Witkacy, Peyotl)
Kanał RSS neurogroove

koda, czyli sposób na urlop

detale

Substancja wiodąca:
Apteka:
Dawkowanie:
150mg kodeiny wyekstrahowanej z Antidolu 15
Rodzaj przeżycia:
Set&Setting:
Urlop we własnym domu, partnerka w pracy.
Znudzony, pełen chęci spróbowania czegoś nowego.
Wiek:
31 lat
Doświadczenie:
alkohol, tytoń - zbyt wiele razy by to opisywać
marihuana - od ok. 1,5 roku regularnie, średnio 1-3 razy w tygodniu

koda, czyli sposób na urlop

Był piękny pierwszosierpniowy dzień...

Piękne plany na urlop pokrzyżowane nową pracą partnerki. Brak urlopu - brak wyjazdu. Rano odwoziłem ją na dworzec autobusowy, wracałem do pustego domu i zastanawiałem się jak wypełnić czas do wieczora. Przez pierwszy tydzień popijałem browary i popalałem MJ, ale i ta kombinacja, skąninąd moja ulubiona może się w końcu znudzić.

Od jakiegoś czasu dojrzewała we mnie myśl spróbowania jakiegoś nowego draga. Niestety nie mam dostępu do żadnego dila, a z internetowych sklepów zamawiać nie chcę (powiedzmy, że mam złe doświadczenia, ale to nie temat na ten art) więc musiało to być coś legalnego. Wybór padł na kodeinę. Mam problemy z zębami, część już wyrwana, prawie cała reszta wypełniona kanałowo, stąd często brałem leki na kodeinie, najczęściej Solpadeinę - no, ale to w zbożnych celach i nigdy w takiej dawce jaką zamierzałem zaraz przyjąć. Wiem zatem że działa na mnie dobrze, a ponieważ receptory mam już pewnie wyrobione - powinno być ciekawie.

Po odstawieniu partnerki na dworzec udałem się do apteki i symulując ból zęba zakupiłem opakowanie Antidolu 15. W domu lekkie śniadanko i krótka drzemka, jako że na zegarze nie było jeszcze ósmej. Start eksperymentu zaplanowałem na samo południe. Wstałem około 11, ogarnąłem trochę chatę i zrobiłem wodny roztwór kodeiny - właśnie przesącza się w lodówce, a ja postanowiłem cały niecny proceder opisać.

12:00 - no to chlup :) jeden łyk, więc szybko poszło. Gorzko-słodkawy, zupełnie jak rozpuszczona tabletka solpadeine. Popijam cytrynowym freeway'em z lidla i czekam na efekty.

12:15 - lekki bodyload, jakby ktoś trzymał mnie w objęciach, czuję lekki ucisk na ramiona i klatkę piersiową. Jednocześnie, zaczyna się robić niezwykle przyjemnie i miło. Myśli płyną leniwie, ciężej przłożyć je na słowa aby coś mądrego napisać... Jednocześnie przy odrobinie skupienia czar pryska, a myśli na powrót klarują się.

12:30 - trochę ciężko pisać, nie mogę szybko naciskać klawiszy, ale to nawet lepiej, w koncu jestem na urlopie, więc mam czas aby spokojnie i po kolei je wciskać... Zadzwoniła partnerka zestresowana w nowej pracy, jestem już w takim stanie, że kompletnie nie rozumiem jak można się denerwować z jakiegoś powodu, przecież wszystko jest tak proste a świat taki piękny, że wszystko samo się ułoży. Zawsze uważałem, że życie jest proste, tylko ludzie niepotrzebnie je komplikują. Tak czy siak, pocieszanie poszło mi świetnie i myślę, że byłem na maksa przekonywujący :)

12:40 - ciężkie ręce, ciężko je podnieść... nabieram zajebistego smaka na papierosa a w paczce ostatni. Czuję, że trzeba będzie wybrać się na wyprawę... Tymczasem odpalam ostatniego camela i delektuję się smakiem. 

12:50 - miło, ciepło, przyjemnie. Nic nie trzeba robić, nikt i niczego ode mnie nie chce... Fajnie że pierwszy raz i od razu coś zaczęło się dziać, dobrze wyczułem, że kodeina zadziała. Co ciekawe, przy odrobinie skupienia mogę zajmować się wszystkim normalnie, faza jest w zupełności do ogarnięcia. Zastanawiam się czy tak ma być, czy dawka jest zbyt mała czy jednak moje receptory nie są do końca wyrobione. A może to nikotyna zbiła kodę? Rozkminiam czy czegoś nie dorzucić, może zimniutkie piwko albo dzida mj... tymczasem nabieram ochoty na posłuchanie muzy.

13:40 - Efekty są już ledwo wyczuwalne, pozostało lekkie otumanienie więc albo zbyt mała dawka, albo receptory dopiero się wykształcają. Nie wiem czy będę wracał do kody, w sumie efekt jest... taki sobie, wolę coś bardziej euforycznego. Może spróbuję jeszcze kiedyś z większą dawką, zobaczymy. Tymczasem nabrałem ochoty na ciepłą kąpiel i jakiegoś megaburgera :)

Substancja wiodąca: 
Rodzaj przeżycia: 
Wiek: 
31 lat
Set and setting: 
Urlop we własnym domu, partnerka w pracy. Znudzony, pełen chęci spróbowania czegoś nowego.
Ocena: 
Doświadczenie: 
alkohol, tytoń - zbyt wiele razy by to opisywać marihuana - od ok. 1,5 roku regularnie, średnio 1-3 razy w tygodniu
apteka: 
Dawkowanie: 
150mg kodeiny wyekstrahowanej z Antidolu 15

Odpowiedzi

Po co ja tu wchodzilam, mam takiego smaka na opiata jak rany. TR przyzwoity, calkiem fajnie piszesz, no ale ze 150 mg kodeiny nie zrobisz epickiego raportu. Mowisz, ze wolisz cos bardziej euforycznego, co, skoro uzywasz tylko mj i alko? Proponuje nastepnym razem podbic kode mala dwaka DXM (o ile nie masz uczulenia), wystarcza 4-5 tabletek. Tak wolniej bedziesz zwiekszal dawki. Nie namawiam w ogole do kolejnych eksperymentow, niby lek bez recepty, a jadlam to przez piec lat i dalej mam ochote. W kazdym razie idealny drag na weekend, jesli podbijesz DXM bedzie bardziej euforycznie. Przynajmniej na mnie tak to dziala, mozesz sprobowac, ale odpowiedzialnosci nie biore.

racja że dxm ładnie wspólpracuje, kiedyś po 10tabl.dxm i 5 thiocodinach było tak meeega miękko że do dziś za tym tęsknię^^

Zawartość serwisu NeuroGroove jest dostępna na licencji CC BY-SA 4.0. Więcej informacji: Hyperreal:Prawa_autorskie
© hyperreal.info 1996-2024
design: Metta Media