Znowu widzę pułkownika B. — olbrzymia kupa płynnych świń wylała mu się z lewego oka, które zniekształciło się przy tym w sposób potworny. Scena teatralna — na niej potwory sztuczne. Ohydny świnio ryj w zielonej konfederatce z piórkiem. (Witkacy, Peyotl)
Kanał RSS neurogroove

pierwszy raz z 5-mapb

detale

Substancja wiodąca:
Chemia:
Dawkowanie:
ok. 120mg + w czasie tripu 2 małe dorzutki po ok. 30mg
Rodzaj przeżycia:
Set&Setting:
Pokój w internacie.
Wiek:
18 lat
Doświadczenie:
MXE, 4-HOMET, Marihuana, Fake weed, Flubromazepam, Etanol, Kofeina, Tytoń

raporty sandman78

pierwszy raz z 5-mapb

Dzień wcześniej trafiło do mnie 0,5g  5-MAPB. Czekaliśmy na wieczór i Ja razem z P mieliśmy spróbować czegoś nowego. Razem z nami w pokoju był jeszcze D ale ten nic nie brał. Dodam jeszcze, że P był na zjeździe po fecie i łaził cały dzień strasznie wkurwiony.

 

Godzina 21:30 - Wysypuje zawartośc saszetki i dzielimy na 4 części, P usypuje sobie łądnego szczura. Ja zastanawiam się czy wallić nosem czy w bombce. P wciąga połowe kreski i starsznie się przy tym wykrzywia, szybko bierze resztę w drugą dziurkę. Za chwilę mówi, że rozjebało mu nos, nie czuje smaku tego tylko ból zatok itp. Siada na łóżku. Za chwilę wstaje mówi, że mu gorąco i siada w otwartym oknie. Bierze chusteczki i wydmuchuje nos. Mówi, że za dużo zarzucił. Krew leci mu z nosa.

 

Ja decyduje się zarzucić podobną porcję do tej która zarzucił P ale przesypuję proszek do kapsułki i połykam. Na chwile wyszedłem z pokoju i zostawiłem P i D. Wróciłem po jakiś 15min. P mówi mi żebym wyszedł bo oni muszą coś obgadać. Wychodzę i idę do pokoju obok, siedzę tam jakiś czas jedząc słonecznik, nic jeszcze nie czuję. Po jakiś 30min wróciłem do pokoju ci dwaj zgasili światło, siedzieli w oknie i gadali. P stwiedził, że już mu wchodzi i podoba mu się. Wyszli jeszcze wynieśc śmieci i pogadać.

 

22:15: Siedze sam w pokoju i nadal nic nie czuję. Siedze z laptopem i jem słonecznik, nie bardzo podoba mi się, że P i D od prawie godziny gadają beze mnie. 

 

22:20: Zaczynam zauważać, że czuję się odrobinę inaczej i nie mogę się oderwać od jedzenia słonecznika skupiam na nim całą swoją uwagę, ale nadal nie czuję żadnych efektów spożytej substancji.

 

22:25: Drzwi się otwierają i do pokoju wchodzi P i D. Wtedy JEEEEEB ! Czuję potężną euforię. Wyskauje z łóżka na którym leżałem i zaczynam gadać o czymś z P. Słowotok nie do powstrzymania. Czuje się bardzo dobrze. Opowiadam o swoim stanie i właściwie o wszystkim co mi przyjdzie do głowy. P jest w podobnym stanie i przestał przejmować się rozjebanym nosem. 

 

Spędzamy sporo czasu siedząc i gadając o wszystkim, równie dobrze rozmawia nam się z D. Kiedy zaczynam z kimś gadać czuję potrzebe żeby usiąść bliżej tej osoby. Mógł bym całą noc spędzić tylko na rozmowie. Momentami mówię coś i dopiero po chwili uświadamiam sobię co powiedziałem, ale nie mówie nic czego niepowinienem. P ma podobne odczucia. 

 

W którymś momencie P mówi, że lata mu szczęka i stuka zębami, wtedy ja uświadamiam sobie, że mam silny szczękościsk. Jest sucho w ustach więc dużo pijemy. P idzie załatwić od kogoś gume do żucia, nie udaje mu się i bierzemy chusteczki higieniczne, przerywamy na pół i wkładamy sobię do ust, żeby nie zaciskać zębów, co jakiś czas je wymieniamy.

 

Nadal towarzyszy nam silna euforia, wgl. nie myślimy o spaniu. Na chwilę, po coś wpadł do nas kolega z pokoju obok. Zaczeliśmy z nim rozmawiac szczerze jak nigdy, zatrzymywałem go bo chcieliśmy jeszcze porozmawiać ale musiał iść. Odwiedziliśmy jeszcze jeden pokój ale szybko wróciliśmy do siebie.

 

Rozmawiamy, chciałem włączyć cicho muzykę ale gdy siadłem przy laptopie to odechciało mi się robić w nim czegokolwiek. Od korzystnaia z telefonu też mnie odrzucało.

 

Zgasiliśmy światło bo stwierdziliśmy, że tak jest po prostu lepiej. D połorzył się spać a ja cały czas rozmawiałem z P, nie brakowało tematów, można było rozmawiac o wszystkim.

 

2:30 - W pewnym momencie D przez sen się lekko podniusł i szybko wypowiedział jakąś bezsensowną wiązankę słów, a po tym wydał z siebię dzwięk jak by mówił od tyłu i spał dalej. Nie wiem czemu ale chyba lekko się tego wystraszyliśmy, za chwile jednak po prostu śmialiśmy się z D. Jakoś wtedy srawdziliśmy godzinę było ok. 3:00. Stwierdziliśmy, że raczej nie idziemy dzisiaj spać. 

 

Przeskadzało nam światło wpadające z lap zza okna, świcące się diody w ładowarkach itp. Postanowiłem z P zawiązać sobie oczy jakimś materiałem. Tak też zrobiliśmy. Siedzielismy na lóżku i rozmawialiśmy, uznałem, że w tej chwili oczy nie sa mi wogóle potrzebne. Kiedy chciałem coś zrobić to na chwilę odsłaniałem materiał. Gdzieś w międzyczasie włączyliśmy muzykę, ale strasznie mi się nie podobała i ją wyłączyłem.

 

4:00 - P stwierdził, że ma lekkie halucynacje, widział, że moje nogi leża na podłodze kiedy były na łóźku itp. Ja stwierdziłem, że nie mam takich efektów. Za chwilę chciałem napić się wody. Zaczynam rozglądać się po pokoju szukając butelki. Patrze, jest, obok mojego łóżka. Próbuje ją chwycić. Moja ręka tak jakby przez nie przenika albo jak by do niej nie sięgała. Okazuje się, że tam nic nie ma. Jestem trochę dziwniony i mówię o tym P. On mówi "przecież tam jest butelka" i pokazuje w miejsce na podłodze, gdzie ja widzę, że nic nie ma. Znów wydawało mi się, że woda stoi obok, a kiedy próbuję ją chwycić okazuje się, że nic tam nie ma. Wstałem i zapliłem światło wtedy wszystkie przywidzenia zniknęły i wziąłem butelkę która stała na biurku. Zgasiłem światło i znów się położyliśmy. Za chwile chcieliśmy iśc do toalety. Szukałem więc moich klapków i widzę je, leżą obok łóżka, próbuje je złapać ręką ale czuję tylko podłogę. Jak to możliwe ? Próbuje ich dotknąc jeszcze raz i widze, że tam jednak nie ma moich klapków tylko podłoga. Zapalam światło i już widze gdzie naprawdę leżą.

 

4:30 - Szczękościsko zaczyna być już bardzo dokuczliwy. P znów leciała krew z nosa. Obaj próbujemy zasnąć. Stwierdzam, że to trzyma zadługo i chce już byc trzeźwy. Leżąc na łóżku cały czas przebieram nogami i próbuje się jakoś wygodnie położyć. Nie udaje się. Rozmawiam z P ale co chwila tracę świadomośc na moment, ale rozumiem co do mnie mówi tylko odpowiadam mu z opóźnieniem. 

 

5:30 Przysypiam na jakies 15min. Budzę się i czuje się dużo trzeźwiejszy, idę do toalety, wracam i udaje się jakoś zasnąć. ( Zasnąłem z chusteczką w ustach, obudziłem się bez niej i w sumie to nie wiem co się z nią stało)

 

6:30 Wszyscy wstajemy. Nie jestem jakoś szczególnie zmęczony. Opowiadamy D co robiliśmy w nocy. Czujemy się nie zbyt dobrze. Szczęka boli, P bardziej niż mnie. Ogólnie stan przypominający kaca po alkoholu. Na śniadaniu nic nie zjadłem. P próbował, ale boli go kiedy je. Za chwilę znów leci mu krew z nosa. Cały dzień nie miałem prawie śliny w ustach mimo, że starałem się dużo pić. Najbardziej bolał mnie język. Dopiero pod wieczór czuliśmy się prawie dobrze

 

Substancja wiodąca: 
Rodzaj przeżycia: 
Wiek: 
18 lat
Set and setting: 
Pokój w internacie.
Ocena: 
Doświadczenie: 
MXE, 4-HOMET, Marihuana, Fake weed, Flubromazepam, Etanol, Kofeina, Tytoń
Dawkowanie: 
ok. 120mg + w czasie tripu 2 małe dorzutki po ok. 30mg
Zawartość serwisu NeuroGroove jest dostępna na licencji CC BY-SA 4.0. Więcej informacji: Hyperreal:Prawa_autorskie
© hyperreal.info 1996-2024
design: Metta Media