Znowu widzę pułkownika B. — olbrzymia kupa płynnych świń wylała mu się z lewego oka, które zniekształciło się przy tym w sposób potworny. Scena teatralna — na niej potwory sztuczne. Ohydny świnio ryj w zielonej konfederatce z piórkiem. (Witkacy, Peyotl)
Kanał RSS neurogroove

psychodeliczna podróż

detale

Apteka:

psychodeliczna podróż

Set & Setting: 25 Styczeń 2010. Wieczór, godzina około 20.00, nastrój pozytywny, nieco zmęczony i senny.

Dawka/Metoda 6 tabletek doustnie jakiegoś Angielskiego specyfiku na katar, każda po 60mg czyli łącznie 360mg, 1 tabletka Zirtek

Wiek i doświadczenie:19 lat (180cm, 83kg). Alkohol (dużo), Kodeina (dużo), Gałka Muszkatołowa 2x

Czas trwania: 3-4h

Czas wchodzenia - 1h

Więc po przeczytaniu tego co udało mi się znaleźć na temat pseudoefedryny (chodź było tego nie wiele i raczej więcej o wyciąganiu z niej Metki) postanowiłem zmiksować ją z Kodeiną, ale jako że miałem lenia i nie chciało mi się robić ekstrakcji kodeiny postanowiłem dziś sprawdzić jak działa sama :)

A więc wróciłem z miasta około godziny 17 z pseudoefedryną, jako że byłem głodny zrobiłem obiad, zjadłem, usiadłem do kompa, stwierdzając że na pełen żołądek brać nie będę i poczekam trochę, popisałem ze znajomymi itd, patrzę 19.50 dobra już czas. Łykam jedną tabletkę Zyrtec (to już chyba z przyzwyczajenia do ciągłego łykania antyhistaminy przed Kodeiną), z moich ustaleń wynikło że połowa paczki (360mg) powinno być ok. Połykam popijając wodą i czekając na pobudzenie i lekką euforię której się spodziewałem.

45 minut później nic się nie dzieje, jedyne co to zrobiło mi się strasznie, ale to strasznie zimno, i zniknęło zmęczenie pomyślałem więc że zrobię sobie kawę i może jakoś tym wspomogę działanie PE. Odkręciłem więc grzejnik i zszedłem na dół zrobić kawę, wróciłem, wypiłem i wtedy się zaczęło. Około 21

chwilę po wypiciu kawy poczułem straszne dreszcze na całym ciele, zaczął mnie oblewać zimny pot (lecz było to przyjemne uczucie), obraz zrobił się lekko rozmyty, lecz nie czułem pobudzenia. 15-20 minut później ogarnął mnie jakiś lęk, rozglądałem się nie wiadomo za czym, dreszcze były coraz silniejsze, włosy jeżyły mi się na ciele, klimat iście psychodeliczny (coś jak po gałce). Zrobiło mi się strasznie sucho w gardle, było mi coraz zimniej. Godzina około 22 chyba była szczytem działania leku, niepokój przenikał mnie. Wtedy wpadłem na pomysł posłuchania muzyki która rozbudziłaby te odczucia, Dark Ambient oczywiście był najlepszym z możliwych wyborów. Padło na "Atomtrakt", chyba mój ulubiony projekt tego typu, serdecznie polecam.

Z głośników zaczęły wydobywać się psychodeliczne dźwięki w których przebijał się wojenny zgiełk. Leżąc i słuchając tego czułem się jak żołnierz który został odcięty od oddziału za linią wroga, ukryty w jakimś podziemnym bunkrze słyszy szepty wrogich żołnierzy i ich oddech na swoich plecach. Po około godzinie wszystko zaczęło powoli słabnąć, lecz ten ponury nastrój utrzymywał się jeszcze przez kolejną godzinę.

Teraz jest godzina 1.45 nie czuję już nic oprócz suchości w gardle braku większego zmęczenia.

Moja przygoda z pseudoefedryną okazała się czymś zupełnie innym niż się spodziewałem, ale czymś lepszym. Uwielbiam taki psychodeliczny nastrój, a dzięki PE osiągnąłem stan psychiki którego chyba może szukać jedynie na opuszczonym cmentarzu lub tego podobnym miejscu. Trip zaliczam na duży plus, na pewno powtórzę. Na dniach czeka mnie jeszcze mix z Kodeiną, i może kiedyś z Gałką Muszkatołową, jak będzie się działo coś ciekawego to oczywiście opiszę : )

Udanych lotów.

Ocena: 
Zawartość serwisu NeuroGroove jest dostępna na licencji CC BY-SA 4.0. Więcej informacji: Hyperreal:Prawa_autorskie
© hyperreal.info 1996-2024
design: Metta Media