Znowu widzę pułkownika B. — olbrzymia kupa płynnych świń wylała mu się z lewego oka, które zniekształciło się przy tym w sposób potworny. Scena teatralna — na niej potwory sztuczne. Ohydny świnio ryj w zielonej konfederatce z piórkiem. (Witkacy, Peyotl)
Kanał RSS neurogroove

patologiczna substancja i jeszcze gorszy użytkownik dxm iv plateau

detale

Substancja wiodąca:
Dawkowanie:
1200 mg/80 kg
Rodzaj przeżycia:
Set&Setting:
Prawie wolny kwadrat. Słoneczny letni dzień. Wypoczęty organizm i chęć dotarcia jak najdalej.
Wiek:
18 lat
Doświadczenie:
Marihuana 5 lat palona średnio kilka razy w miesiącu
etanol też sporo tego
nikotyna
DXM kilkanaście razy
kodeina z 30 razy
tramadol
alprazolam
diazepam
fenobarbital
opripramol
pseudoefedryna
benzydamina
DMH
gałka muszkatołowa
okazyjnie:
mefedron
amfetamina
kokaina
MDMA
eksperymentalnie:
LSD
gaz do zapalniczek
rozpuszczalnik nitro
benzyna ekstrakcyjna

patologiczna substancja i jeszcze gorszy użytkownik dxm iv plateau

Działo się to na jednej z wsi, poza czasem i przestrzenią. W domu była tylko babcia, ale tym jakoś przejmować się nie musiałem. Słoneczny letni dzień czyste niebo, cisza, spokój, godzina 9 rano. Ogółem dzień w sam raz żeby nachlać mordę albo zorganizować miłego, przyjemnego tripa. Lecz dla mnie przyjemność zeszła na dalszy plan gdyż w pierwszej kolejności to Ja musiałem się prawdy dowiedzieć, a skutkiem ubocznym tego celu było doprowadzenie się do takiego stanu, że jakby mnie ordynator zobaczył to by się sam w kaftan zawinął.Najpierw zjadłem kromkę chleba z serem topionym, wypiłem gotowaną kawę z 2 łyżeczek, a potem z racji braku środków lokomocji wybrałem się w pieszą wędrówkę w poszukiwaniu kaszlaka. Zakupiłem jego cztery paczki i jeszcze jakieś napoje.11:30 butelka soku grejpfrutowego 330 ml (musiałem ciąć koszty) chłodziła się w lodówce. Ja zaś zjadłem kromkę z grubą warstwą masła i dwoma ząbkami czosnku. Celem zabicia czasu włączyłem tv i znalazłem "stawkę większą niż życie".12:25 Zjadłem pierwsze 600 mg, rozgryzając je siekaczami i zapijając połową szklanki soku (zajebisty, taki tłoczony,naturalny nie to co te przesłodzone szczyny) po czym i tak płukałem gardło. Może to się wydawać nieostrożne, ale po dwóch miechach przerwy zwykła trzysetka na pusty bebech mnie nie klepie.Po kilkunastu minutach uczucie jakbym pierdyknął kielona.13:00 Zjadłem pozostałe 600 mg i poszedłem płukać gardło bo to gówno krzywi mordę jak łącka śliwowica. Później dopiero zapiłem.13:10 Idę do łazienki, spoglądam w lustro.-Jak ty kurwa wyglądasz?! Ogól, że se tą swoją mordę ordynarną!Posłuchałem tego głosu, bo rzeczywiście ryj po acodinie to po prostu fenomen, więc póki jeszcze trzymałem się na nogach sięgnąłem po maszynkę aby choć trochę zadbać o swój wygląd.13:20 Uczucie jak po trzech browcach, tyle że bez senności. Mieliśmy z babcią barszcz w lodówce tylko trzeba było doskrobać ziemniaków, co zaraz wspólnie uczyniliśmy. Później zamiotłem kawałek podłogi, żeby potem te drobne walające się po niej przedmioty nie zaprzątały mej uwagi. 13:30Poszedłem do siebie na piętro, na którym nikt by mnie wówczas nie znalazł. Głównym problemem tej fazy było to, że o ile nań powinno się wręcz słuchać muzyki tak ja nie miałem ani telefonu ani internetu (nie pytajcie dlaczego). Stwierdziłem, więc wcześniej, że najwyżej włączę sobie eske w tv o to, że normalnie za nią nie przepadam to chuj, bo będę tak zrobiony, że to szczegół. Zresztą po 4 miesiącach przerwy te 1200 mg to mnie powinny wykurwić jak ruscy sputnika.Położyłem się na łóżku i słucham tej muzy. Leci jakiś pop i nawet jest to fajne uczucie, bo czuje jak mi on wraz z ciałem synchronicznie pulsuje. Zamykam oczy, widzę aztecką fioletową maskę promieniującą swoją barwą w czarnej przestrzeni. Później zmienia się ona w skupisko galaretowatych sześcianów o krawędziach z poświatą tego samego koloru. Potem kamera powoli odsłania przede mną wieżę ze słomy. Było tych wizji sporo, ale kto by to wszystko spamiętał, aż tu nagle reklama. Nosz kurwa w takim momencie. Wstaję z łóżka, nogi mi się chwieją i słyszę z ekranu: ...mleczna przyjemność... słodycz...- Cipa nie słodycz kurwa! Otruć nas chcecie tym cukrem. Zrobili z nas cukrowych ćpunów i teraz na nas żerujecie. Wyłączam to cholerstwo tylko czego ja będę słuchał i po chwili olśnienie. No przecież mam radio w przedpokoju! Schodzę na dół. Schody wydają się dłuższe niż normalnie, ale to nic. Podłączam odbiornik do gniazdka koło łóżka. Szukam czegoś co da się słuchać. Znajduję "astronomię" Tony' Iggy. Gitara siema, jestem w domu :P Próbuję nawet tańczyć, ale mam tak spierdoloną kordynację, że to jest porażka. Wracam do wyra. Nie mija 30 sekund, aż nuta się urywa, a pan redaktur zaczyna dupcyć jakieś bzdety. Matko Bosko! Znowu muszę zmienić stację i po raz kolejny jakiś pop. Niech będzie, kładę się na łóżku i zamykam oczy. Kurwa tyle lat mieszkałem w tym domu i dopiero teraz dowiaduję się, że mam obrotowe łóżko xD Mijają dwie minuty i znowu zaczynają się reklamy. Ja pierdolę. Szukam czegoś czego da się słuchać i nic nie znajduję takiego. Nie no tak się bawić nie będziemy. Wyłączam radio w pizdu. Koniec imprezy! Teraz muszę się skupić. Zamykam ponownie oczy. Widzę najpierw jakieś sześciany, które następnie zmieniają się w przesypujące się w te i spowrotem kawałki miedzi, które to wraz z przybliżeniem kamery rozsypują się na jeszcze mniejsze kawałki i później jeszcze mniejsze. Źle to wygląda. Czuję jakbym lewitował, nie zaraz to dom się unosi. Sprawdzam ocb. Idę do pokoju obok. Kolory są żywsze, a Ja się chwieję i chodzę jak robot. Co tu się dzieje?-Obawiam się, że znam odpowiedź - odzywa się głos w mojej głowie, który mi od święta towarzyszy na tripach, albo przed snem na chwilę przed odcięciem.- Jaką? - zapytałem- Sprawa jest prostsza niż Ci się wydaje.- Serio? Zaraz, zaraz... ej nie mów, że...- Tak- Pierdolisz?- Nie, dobrze kombinujesz. Otóż widzisz synu, NAĆPAŁEŚ SIĘ.- O kurwa!Zatem wyszło szydło z worka. Teraz już wszystko jasne.Idę się położyć. Widzę przed oczami jakiś tunel przez którego przelewa sie jakaś czarna ciecz. Ma kolor czarno-ciemnozielony, jest niesymetryczny i podziurawiony. Wygląda jak w Minecrafcie. Ten tunel to Ja, podobnie jak owa ciecz. Sam przez siebie się przelewam i zakręcam po korytarzach. Raz w lewo, raz w prawo, do góry i sam tunel (a może tylko widok?) obraca się wokół własnej osi i na skos. Po czym znowu jakieś hałasy słyszę, ktoś stuka w ściany i chodzi po domu. Idę sprawdzić kto to. Wychodzę na korytarz i zauważyłem, że w międzyczsie ktoś zdążył wymienić drzwi do łazienki i dobudować schody do pokoju. Sprawdzam to wszystko i nikogo tam nie ma. Wychodzę na drugie piętro i chwilę się po nim błąkam. Wracam. Teraz widzę CEV-y przedstawiające płody, które pękają i odsłaniają kolejne jak matrioszka. Jestem każdym z nich, podobnie jak jestem tunelem, cieczą, podmiotem, który widzi każde z nich i jednocześnie czuje, że jestem w Białymstoku. O co tu chodzi. Idę na drugie piętro napisać o tym list, ale zawracam gdyż stwierdzam, że lepiej to wszystko zapamiętać i nie przerywać wizji. Później widzę jakąś oczyszczalnie ścieków, oczami bohatera gry FPS i czuję jak coś mnie do niego wciąga. Ja jestem nieruchomy, płynę do środka przez błoto a mimo to nie tonę. Przede mną ciemność. W niej zaś film się urywa. Otwieram oczy i orientuje się, że to wszystko fikcja. Przecież w tym domu nie ma drugiego piętra, a Ja zamiast błądzić po pokojach cały czas leżałem na łożku.14:00 -Ziemniaki się ugotowały!- słyszę głos z dołu- Dobra spokoAle, zaraz. Trzeba to zapisać żeby się nie pogubić. Zapisuję po czym włączam tv. Oglądam tam coś. Czuję się jak jakiś Janusz alkoholik i kontempluję istotę ziemniaków. Treść programu mnie przytłacza, więc wyłączam go. Kładę się na ziemi. Mógłbym włączyć radio, ale mi się nie chce, bo wydaje się to trudne. Czekam na wizje, ale nic konkretnego się nie pojawia.-Jak ty się kurwa prowadzisz człowieku?!- Że niby co?-Co ty radia nie umiesz włączyć? Pojebany jesteś? Chcesz wylądować w Choroszczy i resztę życia w głupocie spędzić? No weź sie ogarnij.Posłuchałem tej rady, włączyłem je, ale już nie pamiętam co weń leciało. Pierdalnąłem się na wersalkę i lada moment poczułem jak zmienia ona kształty, wraz ze mna. Ona się uwypuklała natomiast ja się rozpływałem i wydłużałem. Z nóg spadły mi kapcie. A nie. To podziemne skrzaty zabrały mi je, złapały za nogi i wciągnęły do kanalizacji połowę mojego ciała, od pasa w dół, nie oddzielając go przy tym od reszty. Po chwili świadomość moja przeniosła się do owej części. Wtem ponownie stałem się czarną, oleistą cieczą i zacząłem się przelewać przez rury jakimiś dziwnymi kondygnacjami. Miejscami były one przezroczyste i widać było hangary, ze szklanymi sufitami, z powybijanymi oknami. A czasem kapałem przez dziury w tych rurach do jakiś zasyfionych korytarzy. Gdy się to skończyło poszedłem to zapisać.14:34Zaiste wadliwość konstrukcyjna tego systemu nie mogła być przemilczana. Dziwne materiały typu szkło, liczne dziury, skomplikowana, niepraktyczna budowa, siły wciągające ludzi do środka wraz z wodą, która powinna wypływać na zewnątrz, a także obecność skrzatów. Wszystko to musiało zostać ujawnione. Siadłem więc przy biurku, wziąłem długopis do ręki i już miałem ujawnić grubymi nićmi szytą prawdę. Lecz gdy tylko przyłożyłem go do kartki, nagle się zatrzymałem. Chwila moment. A co jeśli te materiały wpadną  w niepowołane ręce? Myślisz, że mało jest lludzi, którzy tylko na to czekają? Zdekonspirujesz podziemne istoty przez tamtych zaś ludzi zostaniesz oczerniony i będziesz gorszy niż ten tw Bolek.Wstrzymałem się więc po chwili namysłu, a jedyne co zapisałem to godzinę.Położyłem się znowu i tym razem ukazała mi się najobrzydliwsza i najbardziej zbereźna rzecz zarazem. Była to tunelowa jaskinia, szeroka na 20 metrów i w pizdu długa, wszystkie jej ściany podchodziły pod odcień brązu, wpadało doń światło. W srodku był bajzel syf i śmietnik, wszędzie poniewierały się takie węże, którymi ozdabia się domy na zimę. Wszystko w nim było foliowe albo styropianowe, plastikowe czy też poliestrowe i wszystko się błyszczało i świeciło jak psu jajca. Stosy jakiś odpychających rzeczy; multum małych, drobnych przedmiotów, które wydawały się dzielić na jeszcze mniejsze. Były tam np czerwone, odblaskowe kółka. W ogóle dużo tam kiczowato tandetngo badziewia, które odbija światło, jest jaskrawe, wkurwia, szeleści, stuka, rozpada się, wydaje dziwne dźwięki jak skrobanie końcówką widelca po tależu, piłówanie, napierdalanie wiertarką albo młotem pneumatycznym, tłuczenie się łańcuchów jednych o drugie. Ogółem wszystko w nieustannym ruchu.I tak przemieżałem ten tunel, czując się przy tym niedobrze. Kręciło mi się w głowie i nie tylko. Brakowało jeszcze żebym miał kaca, pił przy tym "zwiedzaniu" olej rzepakowy z cukrem, a w tle leciało zagłuszane całym tym hałasem disco polo albo muzyka z lat 60-tych (malowane lale czy inne gówno). O istnieniu tego czegoś wiedziałem od czasu gdy zarzuciłem 3 paczki kaszlaka, ale tym razem dostałem lepszą wiadomość. Nigdy nie jest tak źle żeby nie mogło być gorzej, ale moim stanie pobyt w tym miejscu to była okropność dlatego wstałem i poszedłem nadzorować to co się dzieje z moim domem.??:??Był moment, że wyciągali mnie dźwikiem ze wielkiego budynku pełnego słomy. Na powierzchni dostrzegłem fabrykę, a w niej chłopaków, którzy coś palili. Zdecydowałem się im pomóc, gdyż dym jest rzeczą łagodną a ogień pozwoli zniszczyć całe to dziadostwo, które widziałem wcześniej. Wyciągłem różowy papierek z Bolesławem Chrobrym, ale zapomniałem com z nim miał zrobić. Aha, no tak. To jest certyfikat potwierdzający to, że należa Ci się szlugi. Musisz z nim iść do takiego punktu nie daleko i tam urzędnik poda Ci kiepy. Ubrałem się. Wyszedłem przed dom trzymając się mebli i ścian. A tam siedziała babcia i zapytała mnie czy jestem pijany. Odpowiedziałem twierdząco, ale ona się tym jakoś nie przejęła. Powiedzialem, że idę się przejść. A idąc miałem ruczy tak sztywne i automatyczne, jak jakaś kurwa kukiełka. Czułem się zdehumannizowany. Drażnił mnie widok nieba i trawy bo miały one nienaturalne odcienie zieleni i błękitu. Doszedłem na stacje poprosiłem o race. Człówiek za ladą coś do mnie powiedział, ale byłem zbyt naćpany żeby to zrozumieć. Zapłaciłem, wyszedłem. Ale na zewnątrz nie poznawałem drogi którą tu dotarłem. Musiałem się upewnić czy to na pewno ona po czym ruszyłem dalej.Przerwa na szluga. Jakoś tak chemicznie smakował. Trudno. Idę dalej szosą. Nie chcę jeszcze wracać do domu. Ja jebie, droge mnie zwężyli! Jest węższa o 2m i krótsza. Po paru metrach dostrzegam dom. Nie widziałem go przedtem i odnoszę wrażenie, że zbudowali go po to żebym się tu zgubił, do tego jeszcze jakieś wykopaliska. Za ogrodzeniem widzę laskę skaczącą na trampolinie.Aaa, że niby jest u siebie i sobie normalnie czas spędza! Myśli, że nie wiem po co jej ten dom. Zresztą jaki dom. To wszystko jest fikcją! On jest z kartonu, od zewnątrz pomalowany a w środku nic nie ma. Zaraz usłyszałem płacz dziecka i tamta typiara podeszła do niego. To mnie uspokoiło, bo przecież to już byłby szczyt aby chcąc mnie zgubić w tej okolicy sprowadzać specjalnie dziecko na świat- pomyślałem. Chociaż z drugiej strony są ludzie, którzy robią se dziecko tylko po to żeby poszło ono do pierwszej komunii albo zostało piekarzem.-Nie daj się zwieść. Oni w tym domu azbest trzymają.Cokolwiek by tam nie było postanowiłem się ukryć na wypadek gdybym był ścigany. Schowałem sie za skarpą, odpaliłem fajke i w międzyczasie doszedłem do wniosku, że personifikacją dexa jest chory psychicznie, otyły chińczyk z bazaru, w tureckim swetrze, który jeździ dźwigiem, a jego atrybutem są tworzywa sztuczne. Siedziałem z zamkniętymi oczami. Miałem dość tej fazy. Najważniejsze rzeczy już i tak zobaczyłem Minęło kilka godzin, czułem nieogar, szumiało mi w głowie, wszystko było jakieś sztuczne a moje myśli puste, byłem wyczerpany. Liczyłem, że świeże powietrze mnie ożywi, a do północy będę czuł się w miarę normalnie. Nic z tego. Gdy wróciłem do domu czułem się jak po powrocie z wojny. Nic nieszło robić. Na niczym nie mogłem się skupić. Przecierpiałem ten stan do około pierwszej w nocy i zasnąłem. Nie wyspałem się i nastepny dzień to była pomyłka. Wspomniane objawy utrzymywały się dalej aż do dnia kolejnego. Obym nigdy więcej nie miał z dexem do czynienia. Nie bez przypadku popierdoliłem go na 4 miechy. Teraz gdy zaznałem IV plateau pragnę się z nim pożegnać.Dla wszystkich chcących się z nim bawić ostrzegam: ta substancja to autyzm w tabletkach, a wszystko to jest głupotą i fikcją.

Substancja wiodąca: 
Rodzaj przeżycia: 
Wiek: 
18 lat
Set and setting: 
Prawie wolny kwadrat. Słoneczny letni dzień. Wypoczęty organizm i chęć dotarcia jak najdalej.
Ocena: 
Doświadczenie: 
Marihuana 5 lat palona średnio kilka razy w miesiącu etanol też sporo tego nikotyna DXM kilkanaście razy kodeina z 30 razy tramadol alprazolam diazepam fenobarbital opripramol pseudoefedryna benzydamina DMH gałka muszkatołowa okazyjnie: mefedron amfetamina kokaina MDMA eksperymentalnie: LSD gaz do zapalniczek rozpuszczalnik nitro benzyna ekstrakcyjna
Dawkowanie: 
1200 mg/80 kg

Odpowiedzi

Poruszony został temat spalania, więc wrzucam dla was linka z nim związanego.

https://www.youtube.com/watch?v=bodXvM8Drfk

"Zbyteczność: był to jedyny związek jaki mógłbym ustalić pomiędzy tymi drzewami, ogrodzeniem, kamieniami (...) A ja wiotki, osłabiony sprośny, trawiący, chwiejący się od ponurych myśli - ja także byłem zbyteczny."

J.P Sartre "Mdłości"

Gdyby nie ten brak akapitów, przyjemnie by się to czytało nawet.

Jak to się stało, że pisząc to i robiąc akapity enterem żeby te linijki się tak nie zlewały, po dodaniu tego TR-u na stronę nie ma weń żadnych akapitów?

"Zbyteczność: był to jedyny związek jaki mógłbym ustalić pomiędzy tymi drzewami, ogrodzeniem, kamieniami (...) A ja wiotki, osłabiony sprośny, trawiący, chwiejący się od ponurych myśli - ja także byłem zbyteczny."

J.P Sartre "Mdłości"

Też próbowałem i nie szło zrobić. Co ciekawe raport nie jest jakoś niesamowicie długi. Nie mam pojęcia o co chodzi.

Zawartość serwisu NeuroGroove jest dostępna na licencji CC BY-SA 4.0. Więcej informacji: Hyperreal:Prawa_autorskie
© hyperreal.info 1996-2024
design: Metta Media