Znowu widzę pułkownika B. — olbrzymia kupa płynnych świń wylała mu się z lewego oka, które zniekształciło się przy tym w sposób potworny. Scena teatralna — na niej potwory sztuczne. Ohydny świnio ryj w zielonej konfederatce z piórkiem. (Witkacy, Peyotl)
Kanał RSS neurogroove

bycie poza światem życia

detale

Substancja wiodąca:
Dawkowanie:
LSD-180ug
Rodzaj przeżycia:
Set&Setting:
Chęć przeżycia czegoś nieznanego, odnalezienia odpowiedzi...
Grupka wspólokatorów, przyjaciół chęć dania szansy LSD aby pokazało mi to co potrafi.
Wiek:
21 lat
Doświadczenie:
Marihuanna, Alkohol, Dxm, Kodeina, LSD, DMT, Dimenhydrynat, Mdma, Mdma (exstacy)

bycie poza światem życia

 (Ta część wypowiedzi jest kierowana do osób które przeczytały poprzedni mój tripraport. Jeśli nie jesteś zainteresowany czytaj od dawki. polecam przeczytać jeśli ktoś byłby zainteresowany śledzeniem moich

przeżyć gdyż jest to jedna wielka historia którą ciągle piszę w swym życiu)

 Witam poprzednio opisywałem swój pierwszy raz z połączeniem Marihuanny z mdma i lsd. Miałem wywód na temat tego że LSD nie działało. Jeśli chodzi o LSD myślałem że to nie zadziała  nigdy niespodziewałem się że może działać aż tak a to dopiero początek moich przygód. Zapraszam do lektury.

 

Dawka:

Wiek-20 lat.

Waga-82kg.

Lsd-180ug.

 

   Witam tripraport piszę swieżo po swojej podróży. Tak więc zacznijmy od początku mam naprawdę niezły mentlik w głowie, nie spodziewałem się że lsd może tak działać. Nigdy nie wyobrażałem sobię tego tak.

Byłem osobą która uważała że kwas zawszę będzie działał słabo, jak widać myliłem się. Miałem straszną niechęć do spróbowania tego ponownie, lecz dałem szansę tej używce kolejną. Myślałem że zadziała tak samo jak za każdym razem słabo, doświadczałem już halucynacji słuchowych i wzrokowych po innych używkach (dxm, dmt) i po 2 razach z kwasem nie doświadczyłem czegoś takiego aż do teraz.

Teraz też rozumiem już dokładnie co znaczy że powinno się doświadczać takich rzeczy z osobami które już to przeżyły, bądz są w podobnym stanie a nie w innym.  Zapraszam.

 

Godzina 22:05

 

 

  (Jestem ze znajomymi  "Przemkiem" "Adasiem" "Opiekunem" Którego nazwę tym razem "Radek" jak też jest z nami nowa persona przyjaciel ze śląska "Kapitan" ) Zarzucam kwas pod język pózniej pod dziąsło i czekam na efekty. Zastanawiam się czy tym razem zadziała, mimo że za poprzednimi razami efekt był bardzo słaby.

Zawsze miałem respekt przed tym co mogą zrobić halucynacje. Tak więc odczuwałem lekki stres, lęk, ogólnie strach przed tym co mógłby zrobić badtrip.

 

Godzina 23:05

 

 

  Połykam kwas. Leciutkie efekty kwasu zaczynam już dostrzegać te które znałem lekkie zakrzywienie świata, odrealnienie. Już wiedziałem że tym razem poznam to co naprawdę ma do zaoferowania ta używka, lecz wtedy jeszcze nie wiedziałem jak wiele mi pokaże.

Byłem podekscytowany tym że wkońcu doznam tego o czym słyszałem, że na kwasie można "czuć" bardziej niż na mdma. Niestety ale już tutaj trudno będzie mi opisać przebieg całego tripa na pewno w ramach czasowych. Ogólnie upływ czasu był tak samo długi jak zarazem krótki. Czas dla mnie przestał istnieć w dalszej części.

 

 

Około Godziny 23:20?

 

  Ogólnie czuję się dosyć źle mam taki dziwny ścisk w brzuchu staram się walczyć ze wszystkim co czuję. Czuję za dużo na raz wszystkie zmysły są wyostrzone. Muzyka otaczała mnie zewsząd, moi znajomi pili alkohol. Adaś smarzył coś ogólnie był jedyny trzeźwy w tym towarzystwie.

Kapitan, Radek i Przemek pili alkohol byli strasznie głośni. Świat zaczyna powoli zatracać dla mnie przestrzeń. Bardzo irytowało mnie to że obiecywali iż wrazie co nie będziemy sobie wchodzić w drogę, no ale wiadomo alkohol. Tym bardziej że Radek wogóle nie ma pojęcia i nie rozumie jak dana osoba czuję się podczas takich tripów.  Jak też Przemek ma minimalne doświadczenie.

 

 

Około Godziny 23:30-24:00?

 

  Kapitan Przemek I Radek. Stwierdzili aby iść na spacer. Chciałem iść z nimi ale nie bez adasia gdyż wiedziałem że oni wrazie co nie będą wiedzieli jak mi pomóc a raczej alkohol będzie nimi kierował.
(w sumie dobrze że zostałem) Miałem wkońcu chwilę spokoju próbowałem ogarnąć to co czuję było tego za dużo czułem się taki osaczony, mały.

Poruszanie się dla mnie po chwili stało się prawie niemożliwe. Zacząłem się sam uspokajać pomimo natłoku wszystkiego co czuję zachowałem spokój. Adaś był ze mną chciał pokazać mi obrazy które go zaciekawiły do rozkmin. Niestety ale mój stan był owiele wyżej powiedziałem mu aby mnie zostawił że dam sobię radę.

 

 

  To co czułem wtedy było naprawdę niezwykłe, szczerze mogę powiedzieć że jest to moje najbardziej pozytywne przeżycie w życiu. Czułem muzykę, czułem wszystko, im bardziej dałem się ponieść tym mniej czułem swoje ciało a czułem tak jakby sobą swoim bytem. Halucynacje przy zamknietych oczach były przepiękne kolory jakich nigdy  w życiu nie widziałem, tak bardzo wyraziste, tak piękne. Każda piosenka opowiadała inną historię w mojej głowie. To co widziałem tego się nie da opisać. Stan ten ciągle się wzmacniał.

 

 

 Około Godziny 24:00?

 

 Panowałem dokładnie nad tym co czuję mogłem odczuwać dosłownie co chciałem. To o czym pomyślałem stawało się dla mnie rzeczywistością. Bardzo byłem zdziwiony że dalej mam pełną swiadomość tego co się dzieje.

 

 

Około Godziny 24:00-1:00?

 

  W pewnym momencie wybiło mnie jeszcze wyżej gdzieś poza wszystko poza nasz świat. Dotarłem do bramy czułem że po przekroczeniu jej wszystko się zmieni. W tym momencie  przez chwilę zacząłem czuć taki prawdziwy strach jakiego nigdy nie czułem, ale zarazem cały czas czułem to wielkie szczęście natłok wszystkich tych emocji.

Moje ciało dla mnie nie istniało. Czułem jakby towarzyszyły mi 2 skrajne istoty dobra i zła. Postanowiłem przekroczyć tą bramę. Istoty które wyczuwałem momentalnie znikły. Wróciłem spowrotem do świadomości o naszym fizycznym świecie. Otworzyłem oczy halucynacje wzrokowe już mi nie przeszkadzały wogóle.

Czułem wszystko i nic ale było to pozytywne. Zacząłem chodzić muzyka robiła mi przed oczami historię. Poruszałem się zarazem w fizycznym jak i "astralnym"? świecie. Wiedziałem co gdzie jest umiałem odróżnić bez problemu jedno od drugiego.

W astralnym świecie mogłem robić co chciałem czuć co chciałem czułem dosłownie wszystko i nic inaczej nie umiem tego opisać.Czas, Życie, Śmierć nie miały dla mnie żadnego znaczenia w świecie astralnym.

Wróciła ekipa totalnie nie przeszkadzało mi ich zachowanie to że są tak upici to że są głośno nic ja byłem tu i tam. Nie obchodziło mnie zabardzo nic w świecie fizycznym. Przemek chciał abym spróbował arbuzowego piwa. Mówiłem mu że nie chce gdyż czuję wszystko co chcę.

Dla swiętego spokoju wkońcu spróbowałem gdyż oni i tak nie zrozumieli by mojego stanu. Jak zabardzo hałasowali w świecie fizycznym tak bardziej przenosiłem się do świata astralnego aby mieć spokój w tym co czuję. Po jakimś czasie oni znów wyszli.

 

 

Godzina 1:00 do 3:00 

 

  Poszedłem do Adasia porozmawiać z o tym dlaczego on wogóle chodzi po kwasie po dworze skoro wszystko może mieć w swoim umyśle, czy doszedł do takiego stanu nie umiałem o to zapytać.Rozmawiało mi się bardzo źle, nie umiałem się wysłowić nie umiałem przekazać tego co czuję.

Wtedy czułem że fizyczny świat nie ma żadnego sensu. Czyli w sumie czułem co chciałem i widziałem co chciałem w świecie astralnym, zarazem będąc w domu i rozmawiajac z nim. Moja próba rozmowy trwała własnie te 2 godziny próbowałem mu wytłumaczyć dlaczego uważam że swiat fizyczny nie ma sensu, ale po prostu się nie dało.

Jedyne jak mogłem to określić to po prostu "weźmiesz i pójdziemy tam". Jak też próbowałem mu wytłumaczyć dlaczego uważam że życie jest bezsensu  w tym stanie. Że śmierć możliwe iż wyzwoliła by nas. Niestety albo stety jestem osobą która się nie zabije i która zawsze stara się nad wszyskim panować jak też nad swoim umysłem. 

Jak też wiem że na wszystko przyjdzie kolej nie śpieszy mi się nie ważne co aby zakończyć swoje życie. Mam jeszcze wiele przed sobą. 

 

  około 2:30 wróciła znów ekipa, zajmowali się sobą. Adaś za żartował że doszedłem do wniosku że każdy powinien się zajebać bo życie nie ma sensu. Próbowałem wytłumaczyć kapitanowi o co chodzi jak się okazało dopiero wtedy dowiedziałem się że kapitan jest osobą która jest bardziej doświadczona.

Powiedział że to my nadajemy wszystkiemu sens i że życie zaczyna się tam gdzie kończy się strach. Bardzo mocno weszły mi te słowa. Tym bardziej jak opowiedział mi że miał przyjaciela który był starszy miał żonę i dziecko dowiedział się że ma raka i że został mu miesiąc życia.

Napisali ten cytat na filarze "życię zaczyna się tam gdzie kończy się strach. W ten sam filar uderzył samochodem właśnie ten przyjaciel taki paradox. Wróciłem bardziej wtedy do świata fizycznego. Powiedział mi wtedy że wszystko ma sens.

Życie ma sens. Powiedział pomyśl po co dane nam było życie jesteś w tym stanie, zastanów się żyjesz dla siebie dla swojej świadomości żeby ją przeżyć skąd taka pewność u ciebie że po śmierci poprostu będzie podobny stan do tego jaki czujesz. Czy nie zapala ci się lampka? 

 

  I przez to doszedłem do rozkminy co jeśli tak naprawdę ten świat, my byliśmy istotami którzy żeby mogli się dzielić emocjami z innymi istotami musiały się ograniczyć rozpoczynajac cykl życia i tylko właśnie w cyklu życia nie jesteśmy "umysłem" ale za to możemy osiągnąć w tym świecie wszystko własnymi siłami fizycznie. Do tego możemy czuć bardzo skrajne emocje negatywne jak i pozytywne.

Lecz tak naprawdę nie pamiętamy gdyż wtedy nie mieliśmy czegoś takiego jak pamieć dopiero ludzkie ciało dało nam ograniczenia takie jak to i czas, życie. Co jeśli cały cykl życia musiał być tak ograniczony własnie że dzieki temu powstała u nas pamieć że możemy się dzielić z innymi. 

Być może my jako byt brniemy ciągle w rozwój po to aby własnie osiągnąć taki stan żeby móc czuć wszystko jak poza "światem żywych" bo tutaj możemy być razem.

Bo zakładam że po śmierci nie ma innych "ludzi" zawsze wierzyłem sobie że po śmierci jest stan snu podobny do spania bez snu nie masz świadomości nic czas nie istnieje i po prostu jesteś bez świadomości bez niczego w pustce.

Albo być może właśnie po śmierci jest stan niczego i wracamy do życia aby móc czuć co chcemy z innymi bytami.I że jest jakieś ograniczenie wracania do cyklu życia. Dlatego właśnie śmierc może nas "boleśnie" ukarać.

 

 

Godzina 3:00-8:00

 

  Na początku wzieło mnie właśnie na rozkminy potem wróciłem całkowicie do świata fizycznego przez to ogarnąłem jaki zrobili burdel tutaj. Zacząłem się kręcić bez celu nie wiedziałem co chce robić. Miałem straszny natłok myśli, Nie wiedziałem za co się zabrać.

Ogarnąlem się trochę poszedłem ogarnąć poległych towarzyszy na placu boju. Przykryłem kocykiem bo niestety nie dało się go zanieść do łóżka w tym stanie Przemka który zasnąl na biurku z głową w zupce z proszku poprzykrywałem ich pozamykałem okna aby się nie przeziębili i położyłem się dalej wczuwając się w muzykę. 

 

 

Godzina 8:00-13:30

 

  Kwas przestał dzialać praktycznie kompletnie. Teraz siedze i opisuje tripa bardzo zmęczony i wykończony emocjonalnie. Przepraszam jeśli coś będzie nie spójne totalnie nie myślę a chciałem to napisać  świeżo po Tripie. Dziękuje wszystkim którzy poświecili swój czas na przeczytanie tego i dotrwali ze mną do końca.

Substancja wiodąca: 
Rodzaj przeżycia: 
Wiek: 
21 lat
Set and setting: 
Chęć przeżycia czegoś nieznanego, odnalezienia odpowiedzi... Grupka wspólokatorów, przyjaciół chęć dania szansy LSD aby pokazało mi to co potrafi.
Ocena: 
Doświadczenie: 
Marihuanna, Alkohol, Dxm, Kodeina, LSD, DMT, Dimenhydrynat, Mdma, Mdma (exstacy)
Dawkowanie: 
LSD-180ug
Zawartość serwisu NeuroGroove jest dostępna na licencji CC BY-SA 4.0. Więcej informacji: Hyperreal:Prawa_autorskie
© hyperreal.info 1996-2024
design: Metta Media