Znowu widzę pułkownika B. — olbrzymia kupa płynnych świń wylała mu się z lewego oka, które zniekształciło się przy tym w sposób potworny. Scena teatralna — na niej potwory sztuczne. Ohydny świnio ryj w zielonej konfederatce z piórkiem. (Witkacy, Peyotl)
Kanał RSS neurogroove

lsd-dar od boga

detale

Substancja wiodąca:
Chemia:
Dawkowanie:
450ug
Rodzaj przeżycia:
Set&Setting:
Bardzo pozytywne nastawienie, nastrój wielkanocny, wolna chata
Wiek:
21 lat
Doświadczenie:
Marihuana, ekstazy, kokaina, mefedron, grzybki, haszysz, metamfetamina, amfetamina, LSD.

raporty everythingiseternal

lsd-dar od boga

     Wydarzenia opisane w raporcie miały miejsce ok 3 lata temu w Anglii. Raport pisze dopiero teraz bo jak mawiał Sokrates słowo pisane jest niebezpieczne, boje się że nie będę w stanie opisać tego co przeżyłem w słowach ale zdecydowałem się jednak spróbować. Może ten raport pomoże komuś się nastawić dobrze.

 

Zacznę może od dania wam obrazu mojej osoby, to jak działa kwas jest zależne od życia osoby biorącej tak więc opis mojej persony to ważny element całości. W Polsce skończyłem tylko podstawówkę i wyjechałem do Anglii gdzie skończyłem Grammar School i szkołę artystyczną. Odkąd pamiętam kocham sztukę piękną, pozwala mi ona doświadczyć wyobrażeni autora danego obrazu, muzyki czy też filmu. Tworzę obrazy bo są to wizje wyjęte prosto z wyobraźni co jest bardzo ciekawe (no chyba że obraz jest wzorowany na zdjęciu). Do momentu doświadczenia kwasu nie za bardzo rozumiałem sztukę, podobało mi się w niej jej delikatność i piękno ale nie czułem jej tak jak czuje ją teraz, Maluje i rysuje od małego, i ludzie wokół mnie zawsze powtarzali mi że mam talent i wyobraźnie. Sztuka była i jest sensem mojego życia. Także mam dusze artysty, przed wzięciem kwasu ta dusza była bardzo zagubiona i zdezorientowana w tej pogoni za materialistycznym złudzeniem szczęścia. Odkąd byłem malutki ciągle przytulałem się do Mamy i ją całowałem powtarzając jej że ją kocham, nie tylko często...ale cały czas, nadal często to robie. Ogólnie jestem bardzo miłościwym człowiekiem. Traktowałem i traktuje ludzi z miłością, zawsze była dla mnie najważniejsza. Kocham ludzi bezwarunkowo. Przynajmniej raz dziennie muszę powiedzieć dobre słowo do kogoś, coś miłego, i tak jest odkąd pamiętam. Mam tendencje do dogadzania innym swoim kosztem. Zawsze się dzieliłem tym co miałem, jak byłem malutki to gdy dostałem bułkę słodką od Taty dałem pół kuzynowi, Tato z ciekawości zapytał mnie czemu to zrobiłem odpowiedziałem mu że trzeba się dzielić, pamiętam to jakby to było wczoraj. Byłem też narkomanem przez 3 lata będąc praktycznie codziennie na różnorodnych falach. To tyle o mnie, myślę że starczy introdukcji.

 

Zostałem sam w Anglii i chata była wolna bo mój Ojciec pojechał na święta do Polski a Ja chciałem zostać żeby przeżyć coś nie do wyobrażenia w najśmielszych marzeniach, przynajmniej w świecie w który znałem przed wzięciem. Oczywiście Ojcu powiedziałem że nie jadę z nim bo chcę popracować trochę na myjni samochodowej nieopodal naszego bloku.. Z moim Ojcem pojechał Ł, mieszkał u nas przez 2 miesiące i dobrze mnie przygotował na psychodelie, nieświadom tego że w moim życiu zbliża się chwila Boskości. Przygotował mnie swoim stylem bycia, stylem który wychodzi poza szablony pozornej 'normalności' które są narzucane przez rząd. Kiedy go poznałem tonełem w dragach..kokaina, piguły, trawa, dzień zaczynałem od paru wiader. Dzięki niemu zobaczyłem że można jakoś się odnaleźć w tym świecie nie uciekając w narkotyki ale też nie idąc za nieświadomym tłumem. Życie jest takie piękne i ciekawe, on mi o tym przypomniał. On też ćpa czasami ale on ćpa z głową, poszerza świadomość, tak jak Ja od czasu przebudzenia, z szamańskim i energo-terapeutycznym podejściem do tych środków. Po ich wyjeździe, gdy rozpierał mnie optymizm i szczęście napisał do mnie kumpel i kwas był ogarnięty. 

 

Była Wielkanoc, kupiłem dwa kwadraty, jeden miał ok. 300ug. Diler powiedział mi żebym był ostrożny bo są naprawdę silne, Ja oczywiście nieświadom jeszcze jaką moc ma ta substancja odpowiedziałem mu że już tyle wziełem dragów i nic złego mi się nie stało to z tym razem też będzie dobrze, on się uśmiechnął i pojechał. Tak więc wtedy zostałem posiadaczem kamienia filozoficznego. Czas przejść do najważniejszej fazy raportu.

 

16:00 

Zdecydowałem się na początek przyjąć do ducha jeden niebiański kartonik. Był to mój pierwszy raz, i pewnie najbardziej intensywny bo ze stanu umiarkowanego uśpienia przeszedłem w stan oświecenia. Ale od początku, wziełem kwasa leżąc w łóżku. Mija troche czasu na słuchaniu muzyki i czytaniu o Jezusie, i będąc agnostykiem pierwszy raz poczułem wewnątrz obecność czegoś więcej niż organów. Po 20 minutach nagle ogarneło mnie niespotykanie intensywne docenienie piękna chwili wzięcia kwasu, tak jakbym wiedział że czeka mnie coś unikatowego. Poszedłem do kuchni zapalić papierosa i wszystko wydawało się bardzo wyraźne, bardziej niż zwykle. Miałem takie wypełniające uczucie że wszystko jest bardzo złożone i współgra ze sobą. Zauważałem każdy szczegół tworzący atmosfere.

 

17:00

 

Spojrzałem na swoje dłonie i pierwszy raz w życiu dojrzałem jak pięknymi istotami jesteśmy, wzruszyło mnie to i się rozpłakałem, płakałem z 20 minut, miłość do wszystkiego mnie rozpierała. Napisałem sms'a do Ł o treści 'Będziemy ci za to wdzięczni przez wieczność'. Użyłem liczby mnogiej bo zdałem sobie sprawę że moja osoba jest ukształtowana przez wiele osób, i to kim jestem jest bagażem przeżyć związanych z innymi. Po ok. 30 minutach doświadczania piękna człowieczeństwa ogarneła mnie złość że rząd zakazuje tego typu doświadczeń i ukrywa to niesamowite zjawisko psychodelii. Po chwili zaczełem się koncentrować na pięknie życia i przestałem się martwić konstrukcją społecznych praw i zakazów. Wszystko zaczęło się składać w całość, całe moje życie, szczegóły takie jak ustępowanie najwygodniejszego miejsca gościowi mają duże znaczenie. Zdałem sobie sprawę jak delikatnym stworzeniem jest człowiek, jesteśmy kreatywni i mamy moc tworzenia piękna. 

 

18:00

 

Obraz zaczął delikatnie falować, ogarneła mnie chęć czynienia dobra już do końca swych dni, zdecydowałem się podzielić kwasem i zadzwoniłem do kumpla żeby przyszedł na chwile, gdy się zjawił dałem mu pół kartonika, był bardzo wdzięczny. Chciałem zostać sam więc poszedł w swoją stronę a ja zostałem sam mając jeszcze długi czas tripowania przed sobą, wziełem kolejną dawke w postaci połowy kwadratu, czyli łącznie miałem już w duchu 450ug. Kolory się wyostrzyły, wszystko wygłądało niesamowicie, postanowiłem obejrzeć film 'Samsara' i jak się później okazało była to bardzo dobra decyzja, decyzja która zaważyła na wiecznym uduchowieniu. Gdy oglądałem obraz w nowo poznanym wymiarze to dojrzałem blask dusz uwiecznionych na dziele sztuki. Potrafiłem dojrzeć dusze, każdą emocje przeżywaną przez osoby występujące w filmie. Oczy są zwieciadłem duszy, widziałem w nich całe przeszłe życie danej osoby, doświadczenia szczęścia i cierpienia, cierpienie było bardzo widoczne na obrazie afrykańskiej kobiety, której oczy mówiły 'pomocy!', tak mnie to ujeło że po raz kolejny się rozpłakałem i wybuchłem emocjami. Jej dusza jest tak piękna...a musi cierpieć przez to że w jej kraju jest bieda i niedostatek. Gdy reżyser pokazał fabryki wszystko złożyło się w fraktal, widziałem potrójnie i kolory zmieniały się w zielony i fioletowy. Dostrzegłem niezwykła harmonie, wszystko było tak jakby jednym wzorkiem, ci wszyscy ludzie stanowili jedną całość. Podczas oglądania filmu światło odwróciło moją uwagę od laptopa, ze światła wyłoniła się niezwykle piękna istota, składała się z biało fioletowych niezwykle skomplikowanych cząsteczek kosmosu. Patrzyła na mnie z pożądaniem i stopniowo przybliżała się do mnie aż w końcu tak jakby weszła we mnie i zniknęła, ogarneło mnie niezwykle przyjemne uczucie uniesienia się. 

 

20:00

 

Poszedłem do kuchni i wszędzie widziałem szklane fraktały, było to nieopisywalne przeżycie. Wszystko przeszło w ultra prze ultra HD. Postanowiłem pooglądać zdjęcia rodziny, gdy popatrzyłem na zdjęcie Ojca zobaczyłem go jako Indianina. Ducha żyjącego blisko matki natury. Dojrzałem w tych zdjęciach dusze moich bliskich i po raz kolejny wybuchłem płaczem z piękna chwili. Wszystko intensywnie falowało a kolory już nie były tylko kolorami, były czymś znacznie więcej. Postanowiłem posłuchać muzyki i włączyłem Man of no ego-Blinkers removed, i to co doświadczyłem słuchając tej muzyki jest nieopisywalne, każda nuta danego utworu potęgowała u mnie stan czegoś więcej niż euforia, to było niebo. Wsłuchiwałem się w rozstępujący się dźwięk i miałem wrażenie że to audio nie było 3 czy 4 D, tylko 99999D, było to niesamowite.

 

00:00

 

Postanowiłem się przejść na spacer, gdy wyszedłem widziałem.... ach, nie da się tego opisać. Kolory były ponad jaskrawe, wszędzie były piękne fraktały, gdy podziwiałem falującą naturę której piękna nie da się ubrać w słowa mignął mi nagle samochód przed oczami i zdecywałem się na powrót do domu bo było trochę niebezpiecznie chodzić w takim stanie po ulicy. Gdy wróciłem postanowiłem spojrzeć w lustro. Była to najlepsza decyzja w moim życiu gdyż wyleczyło to moje wszystkie kompleksy. Mówią niektórzy że po kwasie w lustrze kompleksy są wyolbrzymione i że nie wolno patrze podczas tripa we własne odbicie, otóż oświadczam was że można, jeśli jest się dobrą osobą to w lustrze dostrzeże się dobro, piękno i miłość. Właśnie to zobaczyłem, dojrzałem w sobie światło które kiedyś miał też Pan Jezus i poleciały mi łzy po policzku. Gdy tak się wpatrywałem w te lustro to tak jakbym dostał zapłate za wszystkie starania się czynienia dobra. Każdy dobry człowiek ma w sobie światło które jest miłością. Ta miłość była tak odczuwalna że myślałem że wyfrune zaraz przez okno. Buzie miałem zarumienioną i ogromne źrenice. Po raz pierwszy w życiu doszło u mnie do samoakceptacji, i tak już zostało. Dzięki tamtej chwili po LSD stałem się człowiekiem szczęśliwym w swojej skórze. Wpatrywałem się w głąb swojej duszy i nagle wszystko było jakby w slow motion, oddech był niesamowicie przyjemny, oddychając uaktywnił mi się zwierzęcy instynkt, bo tylko tak to można opisać, i czułem oddech tak intensywnie jak czują go zwierzęta. Po dwóch godzinach poznawania swojej duszy nagle w lustrze pokazał się niezwykle umięśniony reptilianin z berłem i pomarańczowymi oczami, widziałem go przez sekundę a pamiętam do dzisiaj jego wizerunek, z jego oczu wyczytałem że jest to szaman wśród swojego gatunku, coś mi mówiło że to jest mój przodek. Może też być istotą z innego wymiaru, potem czytałem trochę na ten temat na następny dzień i wyczytałem że te figurki reptilianów w starożytności były bazowane na wizjach szamanów po grzybkach halucynkach. Czyli ja też jestem szamanem. Następnie zostało mi dane poczuć całą sztukę historii świata, gdy to poczułem wywróciłem się koło wanny, było to cudowne. Zrozumiałem czym jest sztuka ale tego nie da się opisać to trzeba poczuć.

 

         3:00

 

        Poszedłem do siebie do pokoju i usiadłem przed oknem na obrotowym krześle, i postanowiłem podziwiać nieopisywalnie piękny obraz drzew, niebieskiego nieba i słońca. Kolory były czymś co nie da się opisać w slowach...niestety, wszystko było w 99999k. I te uczucie...poczułem wtedy niebo w najczystszej postaci. Zdałem sobie sprawę że moja dusza jest naprawdę stara. Pamiętam że pomyślałem sobie że mitologia to nauka o ludziach tylko że w przenośniach. Zamknełem oczy, nagle usłyszałem w głowie głos mówiący 'akustyka' i miałem wizje zdjęcia mojego taty jak bierze pierwszą komunie świętą. Gdy miałem zamknięte oczy przeniosłem się nagle do 18 wieku we Francji, mijali mnie żołnierze na koniach na jakimś targowisku, wokół biegały psy które eksplodowały tęczą. Po chwili przeniosłem się w inne miejsce, a dokładniej nad wodę, gdzie siedziałem z /mamą i jej facetem i ich malowałem, popijaliśmy sobie wino. Po chwili otworzyłem oczy i dalej podziwiałem przepiękne kolory, kształty i fraktale.

 

5:00 

 

       Obraz już pomału przestawał falować ale wyrazistość obrazu pozostała, ta ostrość i piękno utrzymują się do dzisiejszego dnia, nie zeszło mi to po kwasie co jest błogosławieństwem. Puściłem  sobie indiańską muzykę, usmażyłem sobie nóżki z kurczaka i się położyłem spać. Pamiętam jeszcze że dym z papierosa był niebieski i w ultra 99999k a żar był niesamowicie jaskrawy.

 

       I to już koniec opisu podróży, najpiękniejszego przeżycia w moim życiu. Odczucia są nie do opisania, ale może troche ta opowieść nastawi pozytywnie kogoś przed tripowaniem, opisałem jak umiałem, niestety zasob słów mam ograniczony bo w Polsce jak wspominalem podstawówke kończyłem a reszta edukacji w języku angielskim ale mam nadzieje że dało się czytać. Po doświadczeniu z LSD uwierzyłem w Boga i jestem człowiekiem wierzącym. Tak wszystko dobrze zapamiętałem bo myślę o tym doświadczeniu codziennie.

Substancja wiodąca: 
Rodzaj przeżycia: 
Wiek: 
21 lat
Set and setting: 
Bardzo pozytywne nastawienie, nastrój wielkanocny, wolna chata
Ocena: 
Doświadczenie: 
Marihuana, ekstazy, kokaina, mefedron, grzybki, haszysz, metamfetamina, amfetamina, LSD.
chemia: 
Dawkowanie: 
450ug

Odpowiedzi

Mógłbym prosić o kontakt? Zafascynowany jestem obecnością osoby żłopiącej kwas i paćkającej w między czasie 

Zawartość serwisu NeuroGroove jest dostępna na licencji CC BY-SA 4.0. Więcej informacji: Hyperreal:Prawa_autorskie
© hyperreal.info 1996-2024
design: Metta Media