Znowu widzę pułkownika B. — olbrzymia kupa płynnych świń wylała mu się z lewego oka, które zniekształciło się przy tym w sposób potworny. Scena teatralna — na niej potwory sztuczne. Ohydny świnio ryj w zielonej konfederatce z piórkiem. (Witkacy, Peyotl)
Kanał RSS neurogroove

[lsd + thc] kopytka z jajecznica

detale

Substancja wiodąca:
Natura:
Chemia:
Dawkowanie:
250 ug kwasa, okolice 1 grama spalonego z bonga i 2 piwa
Rodzaj przeżycia:
Set&Setting:
Bardzo pozytywne, swietowanie pewnego wydarzenia
Doświadczenie:
Za duzo aby pisac

[lsd + thc] kopytka z jajecznica

18.40

Pod jezykiem znajduje sie kartonik, ubieram sie i wychodze z domu zrobic zakupy na wrapy z kurczakiem. W biedronce niestety nie bylo salaty lodowej i czerwonej cebuli wiec musialem isc do kauflandu. Szybka akcja (no moze nie az tak bo zrobilem sie lekko skwaszony) przy kasie i wychodze ucieszony ze skladnikami oraz dwoma browcami. Wracam na chate

 

19.30

Jestem juz w domu, przywitala mnie siostra i rozpoczelismy przygotowywanie wrapow. Nie wiem jakim cudem zachowywalem sie trzezwo, ale moj mozg juz myslal "kwasowo" i bylo smiesznie, wazne ze siostra nie ogarnela. 

 

19.50

Wrapy zrobione i zjedzone. Wyszly idealne, chyba powinienem zostac kucharzem. Mniejsza, dzwonie na kamerce na grupke znajomych zeby milo spedzic czas i pogadac jakies glupoty. Mija chwila, sa 3 osoby razem ze mna. Nazwijmy je B i T. B byl juz po hicie z bonga, ja fajnie skwaszony a T oczywiscie trzezwa. Stwierdzilem ze chce mi sie palic, ale juz zaden kiosk obok mnie nie jest otwarty. Przypomnialem sobie o zabce ktora jest 15 minut drogi od chalupy, wiec biore telefon, siano i wychodze. Droga niesamowicie mi sie dluzyla, przy okazji spocilem sie jak swinia. Wchodze do zabki, przede mna stoi narodowiec z trzema najtanszymi butelkami wody i mowi: "3 lufki poprosze", nie wiem czemu ale w mojej glowie ta sytuacja byla bardzo smieszna xD. Szlugi kupione, wychodze przed zabke, odpalam i idac rozmawiam na kamerce. Wbilem do domu, T juz poszla, natomiast B zostal i wpadl na pomysl zebym wpadl do niego na bongo, aby uczcic pewne wydarzenie. Stwierdzam ze to zajebisty pomysl i zamawiam bolta.

 

20.30

Wysiadam z bolta, podchodze do czekajacego na mnie B, szybka wita i lecimy do sklepu po piciawe. Mialem ogromny bodyload, ktory juz schodzil, a zaczely pojawiac sie lekkie wizuale.

Siedzimy pod blokiem ze swiezo zakupionymi browcami, palimy szluga i rozmawiamy o tym jak to wszystko sie zmienilo, nagle podchodzi do nas sasiad B, pyta sie o papierosa, czestujemy i gadamy. Nagle R (sasiad ktorego dopiero co poznalismy) zszedl na temat hip hopu, a z racji tego ze B jest zapalonym hip hopowcem to ugadali sie na freestyle. Poszlismy z lawki i zmienilismy miejscowke zeby chlopaki mogli sobie ponawijac. Wyszlo zajebiscie, R i B rozjebali bit a ja skwaszony sluchalem z otwarta geba. R wyciagnal topa z kieszeni i pyta sie czy chcemy zajarac, B mowi ze w sumie i tak mielismy isc zajarac i ze mamy bongo. Wchodzimy na klatowe, wbijamy na traphouse, szybka nabita, hit, hit i styka. Ja juz czuje sie dosyc wysoko, ale to nie bylo nawet 1% tego co mialo nastapic pozniej. Chlopaki freestyluja, gadamy, smiejemy sie i wszystko elegancko. R mowi ze musi isc i ze wbije za 30 minut, dal nam siano na piwo zebysmy kupili, wiec idziemy do sklepu tym razem w jeszcze gorszym stanie. Przez 5 minut probowalismy wybrac piwo, az w koncu sie udalo xD. Palimy szluga na tej samej lawce, dzwoni sasiad ze zaraz wbije. 

 

21.20 - 01.00

Wbijamy na chate, siadamy i po chwili wbija sasiad ze swoja kobieta (nazwijmy ja J). 

Kolejny hit z bonga, zaczyna byc juz grubo, muza leci na full, pije pierwszego browca - jezu jaki pyszny. Chlopaki nawijaja, a ja siedze na lozku z J, nagle zaczynam sie smiac chuj wie z czego - BOZE JAK MI DOBRZE, ROZLEWA MNIE. J pyta sie, ale gdzie cie rozlewa, na prawo czy na lewo? Ja juz mocno zrobiony mowie ze kurwa wszedzie. Ona znowu: no dobra, ale bardziej na lewo czy na prawo, a moze w tyl? W tym momencie dostalem laga mozgu i zaczalem sie smiac. Wizuale byly juz ogromne, czulem sie niesamowicie, nie wiem jak to opisac. Bylo idealnie. Cyk kolejne bongo, o kurwa ale mnie wyjebalo. Biore bongo do lapy patrze sie na nie i mysle "hm ale to ma ciekawy material w dotyku", nagle przykladam bonio do ust (nie nabite), zatykam sprzetlo i ciagne powietrze przez bongo. EUREKA - powietrze ma w sobie rozne drobnoustroje etc, a woda filtruje. WYMYSLILEM ZDROWE ODDYCHANIE DOSTANE NAGRODE NOBLA. Jak oni to uslyszeli to wybuchneli smiechem, malo sie nie poszczali. Nagle postanowilem ze sie jebne na wyro i zamkne oczy, zobaczylem tak niesamowita geometrie ze nie jestem w stanie jej opisac zadnym slowem, to bylo cos co przerasta ludzki umysl. Wtapiam sie w lozko, doslownie zapuszczam korzenie, powoli odcina mnie od rzeczywistosci, ale wstaje i dopijam drugie piwo. Kolejny hit, B mowi ze zrobil zajebiste kopytka z jajkiem. Ja wstalem, poszedlem do stolu aby nalac sobie picia, nagle R patrzy sie na mnie i mowi: "chcesz kopytek?", zaczalem sie w chuj smiac, a ten kontynuowal: "zaczniemy sprzedawac kopytka na caly blok", zaczalem opierac sie o stol, "hajs bedziemy zbierac do czapeczki", musialem wlozyc ogromna sile woli zeby utrzymac sie na stole, kazdy wyl w nieboglosy, "to bedzie po poltora kilo na leb" w tym momencie moje nogi sie poddaly i upadlem zwijajac sie ze smiechu. Kazdy tak wyl przez R ze to jest nie do opisania, B mowil mi ze na podlodze robilem sie juz caly blady. Nagle podchodzi R i pomaga mi wstac, ide usiasc na lozku, a on poszedl do toalety. Chwila spokoju, nagle wychodzi, podszedl do lampy (a ze nest dosyc wysoki to dostaje glowa do niej), wsadzil glowe w srodek i zaczal sie wydzierac: "jerzy popieluszko". Jak sie domyslacie - prawie posikalem sie ze smiechu, tak samo jak B i J.

Jeszcze kilka hitow z bonga, J i R zaczeli sie zbierac i poszli. Zostalem z B, zaczelo byc okropnie intenstywnie, sciany cale sie ruszaly, lampa w kuchni zaczela lewitowac bez kabla na ktorym wisiala, sciana kamienna zaczela laczyc sie we wzorki z ktorych wyszla postac przypominajaca muchomora - mocne. Nie wiem jak to opisac, ale obraz potrajal sie, rozchodzil na boki, a przy okazji ta jebana lampa zaczela sie wyginac w rozne strony (zreszta jak wszystko).

Wtopilem sie w 4 gestosc xD. Kazalem zamknac okno, gdyz dochodzace szumy i krzyki osob zaczynaly mnie wkurzac, lecz tego nie powiedzialem. Ponizej nasza konwersacja:

Ja: Wez zamknij okno stary

B: Nie chce mi sie, po co?

Ja: zamknij to oknooooo

B: dlaczego mam zamknac okno?

Ja: bo taka jest wola boska

B: jaka kurwa wola boska

(Zamyka okno i powtarza pytanie)

Ja: ale widzisz? Zamknales okno mimo ze na poczatku nie chciales, bo wlasnie taki jest wyrok boski, ze musisz zamknac to jebane okno hahahaah. ZAMKNIJ ŁOKNO

B: Zamknalem juz (powiedzial duszac sue ze smiechu)

Ja: Czlowieku, ty zawsze, kurwa, hyhyhyhy, TO JEST NIESAMOWITE ZE TY ZAWSZE W KONCU BEDZIESZ MUSIAL ZAMKNAC TO JEBANE OKNOOO KURWA HAHAHAHAHAHA. To jest pojebane stary, jeszcze ja zobaczylem przez chwile budde

B: I co on robi?

 

W tym momencie stwierdzilem ze musze patrzec bo chce mi cos waznego przekazac, wiec nie odpowiedzialem, lecz podnioslem palec i go po chwili opuscilem, B zaczal sie smiac. Budda pokazal mi dlaczego medytacja jest taka wazna. Byl on ozdobiony w zloto-biala szate, usiadl pod drzewem w pozycji kwiatu lotosu, ukazal aure czlowieka, ktora byla rozproszona. Natomiast gdy zaczal medytowac, to wlasnie ta rozproszona aura stawala sie harmonijna i jednolita.

Pokazal mi tez rozpadajac sie na warstwy glowe, w ktorej ujawnilo sie trzecie oko ktore sie otworzylo i wyleciala przez nie fala (taka jak np sa bohaterowie z bajek co strzelaja laserem z oczu), dal mi do zrozumienia ze bardzo wazne jest to, aby je otworzyc, wlasnie poprzez medytacje. Gdyz po otwarciu, bedzie latwiej o droge do oswiecenia. Po chwili przekazal mi kolejna bardzo wazna rzecz na temat religi - mianowicie religia jest swego rodzaju poradnikiem w osiagnieciu nirvany, trzeba umiec czytac ja miedzy wersami. Budda, jezus, jahwe etc. nie sa bogami, oni byli tylko nauczycielami, ktorzy uczyli jak zyc w czystosci.

Nagle ujrzalem kazdego nauczyciela z roznych religii (nazywanych bogami), nawet tych ktorych nie znalem, siedzacego obok siebie i trzymajacego sie za rece wokolo tak oka ktore mialo srodek z najmniejszych komorek jakie istnieja (nie atomow, jeszcze mniejsze :p). Oko zaczelo emitowac z siebie ogromna fale milosci i spokoju i wszystkiego co najlepsze w gore, podczas gdy bogowie trzymali sie za rece. Wstalem, poaptrzylem sie na B z ogromnym mindfuckiem i powiedzialem "japierdole stary, budda mi sie objawil". Zauwazylem ze jadl on kopytka xD, a podczas przezuwania widzialem doslownie kazdy miesien i kazde jego sciegno ktore przy tym pracowalo przygladalem sie jego glowie przez 10 minut. Wtopilem sie w materie kopytka, poczulem jak B mnie gryzie i polyka.

 Pozniej w materie B, zobaczylem ze organizm to ciagle zachodzace procesy - cos niesamowitego. Zobaczylem kazdy atom, doslownie wszystko od poczatku w B. Nagle jego twarz zaczela sie transformowac do twarzy z lat dziecinstwa, a pozniej do twarzy starca. Zobaczylem jak bedzie wygladal za troche lat, jestem ciekaw czy wizja sie sprawdzi xd. Pozniej popalilismy szlugi, pogadalismy i B polozyl sie spac. Zasnalem dopiero kolo 2.30. Koniec

Substancja wiodąca: 
Rodzaj przeżycia: 
Set and setting: 
Bardzo pozytywne, swietowanie pewnego wydarzenia
Ocena: 
Doświadczenie: 
Za duzo aby pisac
natura: 
chemia: 
Dawkowanie: 
250 ug kwasa, okolice 1 grama spalonego z bonga i 2 piwa
Zawartość serwisu NeuroGroove jest dostępna na licencji CC BY-SA 4.0. Więcej informacji: Hyperreal:Prawa_autorskie
© hyperreal.info 1996-2024
design: Metta Media