Znowu widzę pułkownika B. — olbrzymia kupa płynnych świń wylała mu się z lewego oka, które zniekształciło się przy tym w sposób potworny. Scena teatralna — na niej potwory sztuczne. Ohydny świnio ryj w zielonej konfederatce z piórkiem. (Witkacy, Peyotl)
Kanał RSS neurogroove

tramadol, ale niechętnie...

detale

Substancja wiodąca:
Apteka:
Dawkowanie:
Tramadol (450mg)
Wódka (ok. 400ml)
Trawa (ok. 1g) Cheese haze
Rodzaj przeżycia:
Set&Setting:
Samotny wieczór, bojowe nastawienie do odmienienia mojego zdania na temat substancji, z którą nie miałem wcześniej zbyt ekscytujących przygód.
Wiek:
21 lat
Doświadczenie:
Trawa, alkohol, mdma, lsd, grzyby, trufle, kokaina, amfetamina, 2cb, alprazolam, klonazepam, kodeina, tramadol, hydrokodon. Pewnie jest tego więcej, ale nie pamiętam.

raporty kinofelet

tramadol, ale niechętnie...

Nigdy nie przepadałem za żadnego rodzaju opioidami. Zawsze za to przepadałem za upierdoleniem się czymkolwiek co było pod ręką. Ba, nie znoszę po prostu być trzeżwy. Przyprawia mnie to o nieciekawe myśli i brak weny. Przebywając zatem w domu mojej ciotki w USA chlejąc i paląc trawę, co robię  notorycznie od wielu lat dzień w dzień, męczyła mnie myśl o dodaniu trzeciego elementu do mojej codziennej mieszanki (staram się być bardzo dyskretny w obecności rodziny jeśli chodzi o moje nałogi z wyjątkiem tytoniu i raczej nikt tego nie zauważa, ponieważ ten proceder odbywa się w trakcie nocy, ale oczywiście byłem wielokrotnie przyłapany). Otwieram apteczkę. Bardzo liczyłem na benzo jakiejkolwiek maści, ponieważ od zawsze pałałem wielkim entuzjazmem co do tej grupy medykamentów. W apteczce niestety ani śladu benzo, za to mnóstwo leków przeciwbólowych, które moja ciotka dostała po operacji.

Pierwsze co rzuca mi sie w oczy to dobrze znany mi tramadol. Próbowałem go wiele razy jednak zawsze ból brzucha, któy towarzyszył mi przez cały okres działania psuł mi kompletnie doświadczenie. Dlatego jakbym miał wybór to nigdy bym go nie brał. Oczywiście miałem wybór, ale mój przyzwyczajony do nagrody mózg powiedział mi coś innego zatem...

ok. 22:15

Po paru piwach i drinkach z wódką i sokiem pomarańczowym, które będę pił cały wieczór, udaję się chwiejnym krokiem do apteczki. Tramadolu w tabach(50mg) jest pod dostatkiem. Od dłuższego czasu trwałem w przekonaniu, iż jak jestem najebany to nic mi nie może zaszkodzić i nawet ból brzucha, który towarzyszył mi przy wcześniejszych przygodach z tramkiem nie może stanąć mi na przeszkodzie. Rozkruszam 4 tabletki (200mg) i rozpuszczam w drinku, który pije dosyć szybko jak zazwyczaj.

ok. 23:00

Oglądam Breaking Bad i powoli zauważam, że nie moge oderwać wzroku od jednego punktu ekranu. Raduje się, że zaczynam zmieniać stan i w dodatku czuję się znakomicie, zero bólu brzucha. Pojawia się za to błoga relaksacja całego ciała, pogoda umysłu i wielka chęć spalenia josha. Zwijam i idę palić. Wracając biorę więcej lodu do drinków i kolejne 4 tabletki tramka. Bojowe nastawienie mnie nie opuszcza nigdy dopóki nie zezgonuje.

ok. 23:30

Znów niczym narkobarman tworzę koktajl idealny: wódka czysta i pyszna, sok pomarańczowy i zdrowy, lód dla orzeźwienia oraz dwie rozkruszone tabletki tramka (100mg). Koktajl gotowy, voila! Postanowiłem rozdzielić te 4 tablety na da drinki, żeby zobaczyć czy w ogóle zmieni się mój stan. Moi bardziej doświadczeni z tą substancją koledzy przyjmowali zawsze w opór, ale ze względu że ja zazwyczaj źle reagowałem i ważę 67kg przy 188cm wzrostu uznałem to za rozsądny manewr. Czuję się bardzo dobrze, powoli pojawiają sie delikatne fale ciepła które przechodzą mnie od samych palców u stóp do czubka głowy. Powoli zmieniam swoje wcześniejsze wrogie nastawienie do tej substancji, przecież to takie przyjemne... Wypijam koktajl prawie duszkiem.

ok. 00:00

Szybko sporządzam następny koktajl z dwoma tabletkami tramka (100mg) i lecę szybko zapalić josha i szluga. O dziwo trawa nie zmienia w żaden sposób mojego samopoczucia. Prawdopodobnie przez znieczulającą mnie(bez żadnej tolerancji) dawką tramadolu. Po drodze do pokoju biorę jeszcze trochę lodu i  jedną tabletę(50mg) popijam od razu drinkiem. Kładę się na łóżku, patrzę w lustro i widzę, że mimo woli uśmiech maluje mi się od ucha do ucha. Fale ciepła znacznie przybrały na sile, a ja osiągnąłem prawdopodobnie największy poziom luzacji na świecie. Tak mnie sie przynajmniej wydawało na tamten moment, ale ze względu na, to że byłem kompletnie wyjebany z kapci nie wiem czy to prawda. Nie mogę się skupić na niczym, ale to w sumie nic nowego. Nie mogę się jednak skupić do tego stopnia, że nie jestem w stanie przewrócić nawet oczami. Piję...

ok. 01:00

Nie za wiele pamietam już z wtedy, ponieważ ten TR piszę dzień po. Z tego co jestem w stanie sobie przypomnieć spadłem parę razy z łożka i miałem generalnie problemy z równowagą i jakimkolwiek poruszaniem się. Fale utrzymywały się przez cały czas i delektowałem się nimi jak również schłodzonym napojem. Zasypiam, nie wiem dokładnie kiedy.

10:30

Budzę się na podłodze w pokoju panuje całkiem spory bałagan jak to zazwyczaj po intensywnej samotnej nocy. Głowa boli mnie niemiłosiernie więc kładę się na łóżko i próbuję zasnąć, ale nie wychodzi mi to ani trochę, więc wstaje i próbuję się leczyć najbardziej znaną mi dotychczas metodą czyli trawką. O dziwo nie pomaga mi to. Wzmaga jedynie zawroty głowy, do których za chwile dojdą nudności, problemy z równowagą i oddychaniem. 

Ten dzień zaliczam do jednych z gorszych zjazdów jakie dotychczas przeżyłem. Później do wcześniej wymienionych trudności doszły dolegliwości, które trudno mi nawet opisać. W trakcie rozmów z ludźmi mózg jakby mi sie gotuje i nie jestem w stanie wydusić z siebie najmniejszego dźwięku. Momentami przerażało mnieto, ale wiem że przejdzie mi to prawdopodobnie po zażyciu dłuższego snu. Papierosy nie smakują mi ani trochę co jest dosyć frustrujące, ponieważ chce mi się strasznie palić. Z jedzeniem sytuacja wygląda bardzo podobnie. Staram się zachować jak największe pozory trzeźwości i chyba udaje mi się to jednak pochłania to bardzo dużo mojej energii zarówno fizycznej jak i psychicznej. Z tego co wiem to wątroba nie może boleć ze względu na to, że nie jest unerwiona. Jednak wydaję mi się, że miejsce w którym się znajduje generuje solidną dawkę bólu. Dajcie znać jeśli wiecie coś na ten temat, bo czasami zdarza mi się to po solidnym chlaniu dzień wcześniej. Możliwe, że to sprawka samego etanolu.

Czego nie polecam na pewno to mieszanie tramadolu z alkoholem, szczególnie z taką dawką (ok. 400ml). Jednak samo doświadczenie wieczorem było nadwyraz  przyjemne, może nawet pokusiłbym się o stwierdzenie połączenia pewnej ekstazy z wytłumieniem wynikających pewnie z tego połączenia. Trawa nie za wiele wniosła do tego przeżycia, więc używanie jej uznałbym za zbędne. 

Czy było warto?

Według mnie tak, bo koniec końców nic mi się nie stało i już wydobrzałem. Poznałem też działanie tego leku, który był dotyczczas dla mnie niezrozumiały.

Czy polecam?

NIE, haha. Myślę, że jest to skrajnie nieodpowiedzialna mieszanka, która niejednego człowieka mogłaby wysłać do szpitala. Zdecydowałem się na nią tylko ze względu na to, że jestem kompletnie bezmyślny i nieodpowiedzialny. Prawdopodobnie w najbliższym czasie nie wrócę do tego miksu, bo zjazd jest naprawdę fatalny i wycieńczający.

Jest to mój pierwszy TR, zatem proszę o ulgowe potraktowanie i podzielenie się ze mną uwagami. 

Substancja wiodąca: 
Rodzaj przeżycia: 
Wiek: 
21 lat
Set and setting: 
Samotny wieczór, bojowe nastawienie do odmienienia mojego zdania na temat substancji, z którą nie miałem wcześniej zbyt ekscytujących przygód.
Ocena: 
Doświadczenie: 
Trawa, alkohol, mdma, lsd, grzyby, trufle, kokaina, amfetamina, 2cb, alprazolam, klonazepam, kodeina, tramadol, hydrokodon. Pewnie jest tego więcej, ale nie pamiętam.
apteka: 
Dawkowanie: 
Tramadol (450mg) Wódka (ok. 400ml) Trawa (ok. 1g) Cheese haze
Zawartość serwisu NeuroGroove jest dostępna na licencji CC BY-SA 4.0. Więcej informacji: Hyperreal:Prawa_autorskie
© hyperreal.info 1996-2024
design: Metta Media